Mariusz Szczygieł
|
wtorek, 22 czerwca 2010 01:29 |
No właśnie... Na naszych oczach powstaje wielki, biało-niebieski budynek na skrzyżowaniu Wisznickiej i Wyszyńskiego.
Nowy market na pewno doda Radzynianom argumentów w odwiecznych sporach o to, że w Łukowie już mają Tesco, i Kaufland, i... czego oni tam jeszcze nie mają, a czego u nas jeszcze nie ma... Na pewno będą tam nowe miejsca pracy, będą nowe towary, nowe rondo w Radzyniu i jeszcze wiele innych nowości. Jak zwykle powraca jednak stare jak PSS pytanie- "Czy dostaną koncesję?". Pytanie to ma swoje racjonalne podstawy, bo oto na dzisiejszej Sesji Rady Miasta radni zastanowią się i podejmą uchwałę w sprawie "ustalenia liczby punktów sprzedaży napojów alkoholowych zawierających powyżej 4,5% alkoholu (z wyjątkiem piwa) przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży, jak i w miejscu sprzedaży oraz określenia zasad usytuowania na terenie miasta Radzyń Podlaski miejsc sprzedaży napojów alkoholowych." Ja tu ścisły związek widzę. Dużo tego pisania, dużo czytania, a przecież chodzi o to "0,5", albo "0,7", żeby można sobie było szczęścia pożyczyć... i zdrowia też. I żeby taniej było za te życzenia, bo nie od dziś wieść po mieście niesie, że drogo w Radzyniu płaci się za te zbożowe i karfotlane fermenty.
|
|
Janina Kiewel
|
wtorek, 22 czerwca 2010 00:00 |

Moskwa to dla wielu Europejczyków magiczne słowo. Dlaczego?
Kiedy w luźnej rozmowie ze znajomymi wtrącam mimochodem, że byłam tam kilkanaście razy (mam znajomych z okresu studiów podyplomowych, wyjazdu z młodzieżą w połowie lat 80-tych na стройотряд czyli tzw. ochotniczy hufiec pracy oraz wyjazdy prywatne i biznesowe) słuchają mnie i w ich oczach widzę zazdrość. Ale, aby wyjechać do Moskwy wystarczą chęci i znajomość przynajmniej kilku podstawowych zwrotów i wyrażeń niezbędnych do komunikacji.
Natomiast tym, którzy się tam wybierają oraz dla tych, którzy chcieliby poszerzyć swoje wiadomości o tym pięknym europejskim mieście postanowiłam zamieścić garść informacji. Dzisiaj opowiem o samym sercu stolicy, czyli placu Czerwonym i znajdujących się tam obiektach.
|
Janina Kiewel
|
piątek, 18 czerwca 2010 09:10 |

Zbliżają się letnie, wakacyjne miesiące i coraz częściej zastanawiamy się dokąd się wybrać na wypoczynek?
Ja proponuje podróż za wschodnie granice Polski. Są tacy, którzy lubią Rosję, niektórzy nawet lubią Rosjan! To za co tak w zasadzie lubimy Rosję i jej mieszkańców? Zapewne za ich rzewne ballady, lekki defetyzm, brak zorganizowania, nieszczęśliwe miłości, wielkie plany, z których nic nie wychodzi, no i zwierzenia przy wódce, czyli za tak zwaną ”rosyjską duszę". Chyba tylko Polacy potrafią tak dobrze zrozumieć Rosjan. Oto kilka powodów, dla których warto się wybrać do Rosji.
|
Janina Kiewiel
|
piątek, 02 kwietnia 2010 01:24 |
Chwilę po tym, jak przywitała nas kalendarzowa wiosna nadchodzi Wielkanoc.
Budzi się do życia nie tylko przyroda wokół nas, ale również i my sami. A wiosna? Pączki na drzewach i krzewach, coraz głośniejszy świergot ptaków i pierwsze cieplejsze promienie słońca wprawiają nas w lepszy nastrój. Przypływ energii sprawia, że z ochotą zabieramy się do przygotowań związanych z polską tradycją wielkanocną.
Wielkanoc obchodzimy hucznie od setek lat. Na przestrzeni wieków pogańskie zwyczaje przemieszały się z obrzędami, które przyniosło ze sobą chrześcijaństwo. Staropolskie tradycje przemieszały się z tymi, które przywędrowały do nas z zagranicy. Powstałe połączenie tworzy niepowtarzalny klimat polskich świąt. Współcześnie na naszych stołach nie powinno zabraknąć staropolskiego żuru, wielkanocnej palmy poświeconej w Niedzielę Palmową, pisanek – kraszanek, święconki oraz świątecznego mazurka.
Przed laty na czas Wielkiego Postu rezygnowano z wszelkich przyjemności, także tych kulinarnych, na rzecz skromnego pożywienia, takiego jak żur czy śledzie. To mało wyszukane menu nie cieszyło się dużym powodzeniem, dlatego pod koniec 40-dniowego postu urządzano huczny pogrzeb żuru. Z radością zakopywano go poza wsią lub na obrzeżu miasta, kończąc tym samym okres umartwiania się i żałoby. Współcześnie żur awansował do rangi dania świątecznego. Niewiele ma jednak wspólnego z uboga postną zupą. Jest dużo bogatszy, okraszony podsmażonym boczkiem, jajkiem i kawałkami białej parzonej kiełbasy.
|
Mariusz Szczygieł
|
piątek, 02 kwietnia 2010 00:51 |
Odkąd żyję, z radością oczekiwałem na 2 kwietnia...
To dla mnie bardzo ważna data. Tak było również 5 lat temu. Był to jednak inny dzień... pełen pytań, informacji prasowych, pełen smutku. O 21:37 nagle czas się zatrzymał. I tylko łzy płynęły - z oczu ludzi na ekranie telewizora i po moich policzkach. Przejmujący płacz dzwonu Zygmunta, a potem cisza i wielka niewiadoma. Co będzie dalej? Jak sobie poradzimy? Odszedł...
"Nie lękajcie się..."- powiedział. Kiedy Ziemia zaczęła się znowu obracać dookoła swej osi, przypomniałem sobie te słowa. Na początku nieśmiało, ale z czasem zacząłem coraz bardziej w nie wierzyć. "Nie lękajcie się..." Ileż jest wiary i siły w tych trzech prostych słowach. Tak jakby chciał nam powiedzieć, że zawsze będzie z nami i będzie czuwał. To co mi dał zrozumiałem dopiero później.
Już się nie lękam Ojcze, już się nie lękam... Carpe diem!
|
Mariusz Szczygieł
|
sobota, 20 lutego 2010 01:13 |
Przyszło mi dzisiaj wylać swoje odczucia po lubelskiej imprezie, na którą zostałem zaproszony przez Małgosię Osak.
Poetycki Fight Club... piątkowy wieczór, "Chatka Żaka", 70 km podróży w nieznane. Nauczony radzyńskimi imprezami kulturalnymi, liczyłem na klasę, na wzniosłość, na spotkanie z kulturą najwyższych lotów, a w Lublinie na jeszcze więcej. Jechałem na spotkanie z poetami, a kim jest poeta? Wydaje się, że człowiekiem choć trochę innym od innych - wrażliwszym, jak ślepiec - widzący pozostałymi zmysłami więcej, niż zdrowy, o wielu rzeczach nie mający pojęcia... I jest tak chyba, ale... czar prysł jak bańka mydlana wraz z rozpoczęciem tej szumnie zapowiadanej w mediach imprezy. A już słowo "rozpoczęcie", to zbyt dużo powiedziane - 4 studenckich kwadransów (wszak byłem chatce samych żaków) nie wytrzymałby żaden student.
|
inka
|
wtorek, 16 lutego 2010 10:39 |
Czy tegoroczna zima jest utrapieniem? Czy może należy się cieszyć z jej nadejścia?
Wiele osób powie: zima ma swoje prawa. To prawda. Chyba najbardziej z takiej zimy cieszą się dzieci. A dorośli? Dorośli chyba są mniej zachwyceni z tej pory roku. Nasze miasteczko tonie w pryzmach śniegu. Ani główne ulice, ani chodniki nie są sukcesywnie odśnieżane przez służby do tego powołane. Ciągłe opady śniegu utrudniają nam życie, a zwały zgarniętego białego puchu utrudniają poruszanie się po chodnikach i po jezdniach nie tylko w centrum. Chyba nikt nie pomyślał, aby wyznaczyć miejsce do składowania śniegu poza obrzeżem miasta. A może warto zacząć walczyć z żywiołem, bo gdy przyjdą cieplejsze dni, to napełnią się nie tylko studzienki burzowe, ale i piwnice w wielu domach.
|
MO
|
wtorek, 12 stycznia 2010 13:19 |
Z okazji Nowego Roku są organizowane bale karnawałowe, ale i nie tylko.
Najwięcej z tej okazji jest organizowanych wyprzedaży na które, jak nie zawsze wiemy, musimy uważać. Jesteśmy kuszeni reklamami, promocjami, obniżkami... Nie zawsze okazja w sklepie, okazuje się w domu świetną transakcją. Dlatego też, z okazji noworocznych wyprzedaży przeprowadziliśmy wywiad z przedstawicielem Federacji Konsumentów Panem Pawłem Pikusem.
Czym jest Federacja Konsumentów?
Federacja Konsumentów jest niezależną organizacją pozarządową, której głównym celem jest ochrona indywidualnego konsumenta w Polsce. Obejmuje swoim zasięgiem całe terytorium Polski poprzez sieć 48 oddziałów terenowych, które wykonują pracę poradni konsumenckich oraz zrzeszają wolontariuszy chcących z nami współpracować.
|
Mariusz Szczygieł
|
wtorek, 15 grudnia 2009 03:00 |
Jak na zbawienie czekałem w niedzielę na jakiś film o wprowadzeniu stanu wojennego w naszym kraju. I nie doczekałem się...
Nawet telewizja "z misją", która ciągle dopomina się zapłaty abonamentu, o 20 wyemitowała film o wiecznie nieszczęśliwej, robionej na każdym kroku przez facetów w balona, kobiecie żyjącej wśród komarów nad jakimś rozlewiskiem... "39/89 L. U. C. - Zrozumieć Polskę" - przez przypadek natknąłem się na ten koncert- oglądałem go z zapartym tchem i niestety... przy roku 89 wyczyny muzyków zakończyły się... Gdyby nie L.U.C. zwątpiłbym całkowicie w pamięć o tych wydarzeniach... To moje telewizyjne wspomnienia z 28 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego...
|
Mariusz Szczygieł
|
czwartek, 12 listopada 2009 12:17 |
Kilka dni temu mój szanowny przyjaciela Errol Gradwell, którego widocznie w całej masie moich czarnoskórych przyjaciół, w jakiś sposób niechcący zapomniałem, przysłał mi taką oto wiadomość:
"Szanowny przyjaciela,
i zaklada to e-mail zaskakuje dla was bedzie, ale to prawda.
Jestem w rutynowymi czynnosciami egzamin w mojej bank, w ktуrym pracuje, ewidencji odkryl, ktуra, gdzie obecnie $14,300, 000 (( 14 milionуw trzystu dolar amerykanski) jest zapisana.
Rachunek ten nalezal panуw Christian Eich, ktуry byl klienta do naszego banku, ktуre niestety zmarlych. Panуw Christian Eich byla rodzimej niemiecki.
|
|
|