Komentarze
- W niedziele po kościele. Lekcja wdzięczności i pok...
Jest powiedzenie: "człowiek wart jest nie tyle ile ma dóbr materialnych czy tyle jak jest mocny lub ...
- niepokorny - Organika – wernisaż
Gdzie ta wystawa i do kiedy ?
- niepokorny - Przemówienie Burmistrza Jakuba Jakubowskiego z oka...
więc wracaj, gdzie twoje korzenie.
- zimny - Przemówienie Burmistrza Jakuba Jakubowskiego z oka...
Naprawdę?. Ulica Między Bogiem a Prawdą. Na tej ulicy jest siedziba Proboszcza i Prokuratora można w...
- pioter - Przemówienie Burmistrza Jakuba Jakubowskiego z oka...
Bywało. Dawno temu. Obecny burmistrz nie potrzebuje pomocy w napisaniu przemówienia. Dementuję stano...
- akotyla
Mecz o wszystko |
Mariusz Szczygieł | |||
środa, 29 grudnia 2010 11:27 | |||
Ależ to był mecz! Jeszcze dzisiaj, kiedy sobie o nim przypomnę to przechodzą mnie ciarki. Murawa stadionu miejskiego zaroiła się od piłkarzy, trybuny wypełniły się kibicami i do ostatniej minuty nie było wiadomo kto zwycięży. Radzyńskie derby rozpoczęte. Siedmiu po jednej stronie, raczej spokojnych o wynik spotkania i siedmiu graczy po stronie drugiej- przygotowanych na każdy ruch rywala. No i sędzia w środku- nowy jeszcze, ale odważny i pewny swego. Piłka w grze! Gwizdek sędziego! Gra przerwana... "Trenera! Trenera jeszcze nie mamy, trzeba poczekać"- orzekł sedzia i przerwał spotkanie. Siedem tysięcy kibiców wytrzeszczało ze zdumienia oczy. Ale rozumieli... "- Jeszcze trenera nam trzeba, sędzia ma rację". W tym czasie obydwaj kandydydaci na pierwszego trenera radzyńskiej drużyny układali swoje strategie. Jeden dzielił się z kibicami chlebem i stawiał na piłkarzy, a oni chyba grali na niego. Drugi chodził ze stoperem i budził swoich wpuszczając co chwila świeże powietrze. Na trybunach wrzało. Co chwila to z jednej, to z drugiej strony słychać było gniewne okrzyki kibiców. "KS FSR!" skandowała jedna strona, "KS PiS!" odpowiadała druga. Wszyscy wiedzieli, że wybór trenera to być, albo nie być dla którejś z drużyn. To przecież według jego planu będą grali mecze. To on poprowadzi drużynę do zwycięstwa, wspierając ją swoimi radami tuż zza linii boiska, kiedy drugi będzie przyglądał się grze z ławki rezerwowych. Piłkarze, zagrzewani przez swoich fanów dwoili się i troili. Im bliżej do wyboru, tym trenowali bardziej. Pot płynął po czołach, a wyczerpane długim treningiem zbolałe ciała dawały się we znaki. Nie obyło się także bez incydentu. Oto jeden z graczy KS PiS wbiegł na stronę przeciwnika i niefortunnie zderzył się z obrońcą KS FSR, biegnącego po murawie z psem. Posypały się niecenzuralne słowa, apele o grę fair play i pytania, co właściwie na murawie robi pies?- spór rozsądzi arbiter. Nagle wsród kibiców dało się słyszeć szmer, że na stadion przywożeni są kibice drużyny "KS Budowlani". Żeby uniknąć wszędobylskich i ciekawskich paparazzi, "Budowlani" musieli posiłkować się wezwaniem policji i ucieczką w stronę Międzyrzeca. Podobno też, w przerwie do klubu kibica zapisali się wielbiciele futbolu z drużyn gminnych. Po trybunach niosła się też wieść, że pod stadion po cichu podjeżdżały busy pełne kibiców "MKS Warszawa". Nikt nie dawał za wygraną. Było wiadomo, że to właśnie od kibiców zależy, który z trenerów podniesie rękę w geście zwycięstwa (a może Kozakiewicza?). I stało się! Wejściówki na mecz zostały policzone. Więcej kibiców ma KS FSR. "44! 44!"- zaczęli skandować wielbiciele zwycięskiej drużyny. Na murawę wszedł dotychczasowy trener, którego natychmiast obstąpili piłkarze, cieszący się z wygranej. Uściskom i gratulacjom nie było końca. "Protestuję!"- krzyknął przeciwnik. "Protest przyjęty..."- odpowiedzieli obserwatorzy spotkania, "... ale rozstrzygnięcie dopiero po Nowym Roku"- dodali. Sędzia wznowił mecz. KS FSR ruszył ławą do ataku, przy okazji zgarniając ze sobą sędziego. Biedaczysko, nieobyty z futbolówką (bo do tej pory miał styczność z paletkami i piłeczką do ping- ponga), nie mógł oprzeć się napierającej sile drużyny i został przez nią wchłonięty. Zawodnicy KS PiS próbowali wmieszać się pomiędzy nadciągających FSR-owców... nieskutecznie jednak, i bramki padały jedna za drugą... W 90 minucie spotkania na tablicy wyników rozbłysło 4:0. Mecz zakończony. KS FSR śpiewał "Zwycięzca bierze wszystko!", gdy kibice przeciwnika smutno wychodzili ze stadionu, po cichu licząc na to, że jeszcze nie wszystko stracone. Wszak już po Nowym Roku rozpatrzenie protestu i... być może wynik meczu zostanie unieważniony, a sam mecz powtórzony. Tymczasem... na stadionie powiatowym KS Zielone Koniczyny spokojnie rozgrywało spotkanie. Grali w dużej przewadze, nie martwiąc w zasadzie o przebieg meczu. Murawa należała do nich...
|
Komentarze