Andrzej Kotyła | wtorek, 18 czerwca 2013 00:00 | Refleksja zamiast anegdotki Często powtarzam swoim uczniom, że wyrazy przypominają ludzi. Mają swoje życie – rodzą się (neologizmy) i umierają (archaizmy). Ich żywot bywa krótszy lub dłuższy. Bywają ładne i brzydkie, długie i krótkie, przyjemne i niemiłe, łatwe i trudniejsze. Jedne z nich robią oszałamiającą karierę, inne – odchodzą w zapomnieniu pomimo chwilowej na nie mody. No i przeważnie pochodzą od innych wyrazów, tak jak ludzie pochodzą od innych ludzi. Skąd się biorą poza tym? Jak się rodzą? Koniec refleksji. Jak powstały pierwsze wyrazy, tego nikt nie wie. Ale od czasu, kiedy język zaczął utrwalać się w piśmie, obserwujemy proces tworzenia się nowych wyrazów przez łączenie rdzeni, a głównie przez tworzenie wyrazów pochodnych. Poza tym każdy naród zapożycza się na prawo i na lewo biorąc wyrazy z innych języków. Trochę je przygładzi, przystosuje do własnych form i ... używa jak własnych. Któż by pomyślał, że kelner, filiżanka, gazela, litera, fryzjer – to wyrazy obcego pochodzenia! | Andrzej Kotyła | środa, 01 maja 2013 10:11 | Dykcja (łac. dictio) – sposób mówienia, poprawnego wymawiania wyrazów. Zasadnicza umiejętność w wykonywaniu takich zawodów jak: śpiewak, aktor, prezenter telewizyjny lub radiowy, prawnik, ksiądz, nauczyciel. Ćwiczenie dykcji wymaga znajomości fonetyki. Tyle definicja encyklopedyczna. I co z tego, kiedy z eteru, z katedry szkolnej, z ambony, ze sceny, z wokandy sądowej, z ulicy i z tramwaju – zewsząd praktycznie – płynie ku nam niezrozumiały bełgot uwarunkowany najczęściej nie wadami natury logopedycznej, a zwykłym, zakorzenionym od pokoleń niedbalstwem językowym? | Mariusz Szczygieł | czwartek, 07 marca 2013 01:23 | Znajomość sztuki retoryki jest podstawową umiejętnością w wielu zawodach (polityk, prawnik, ksiądz, nauczyciel, menadżer etc., etc.) Bez niej trudno, wyobrazić sobie sprawne zarządzanie zespołem ludzi. Zamiast anegdotki: „Dobrze, bo krótko" – tak podsumował ongiś przemówienie jednego z radzyńskich notabli znakomity mówca, jakim był dr Stanisław Jarmuł. Proszę wybaczyć mi kolejne przywołanie tej postaci, ale gdy rozmyślam o przykładach radzyńskich oratorów, ta właśnie postać przybywa do mych myśli. Warunkiem dobrego przemówienia jest zatem jego zwięzłość: lapidarność, a więc mówmy krótko, wyraziście, dosadnie i na temat. Unikajmy ogólników, frazesów, pouczeń i dygresji. Postarajmy się spowodować zapamiętanie przez słuchaczy choćby jednej wyrażonej w naszym przemówieniu myśli. Od dobrego wystąpienia zależy bowiem nieraz powodzenie całych przedsięwzięć. | Andrzej Kotyła | piątek, 18 stycznia 2013 08:00 | 22 stycznia 2013 r., w 150. rocznicę wybuchu powstania styczniowego, społeczność tejże placówki świętować będzie 50. rocznicę nadania jej imienia oraz uczci pamięć wieloletniego jej dyrektora, dra Stanisława Jarmuła, który kierował radzyńską „Jedynką” ponad 40 lat. Dziś, z okazji zbliżających się w Szkole Podstawowej nr 1 im. Bohaterów Powstania Styczniowego w Radzyniu Podlaskim uroczystości, garść cytatów Mistrza zaświadczających o ogromnej ekspresywności i lapidarności Jego języka a zarazem o tym, jak nietuzinkowa – rzekłbym – charyzmatyczna była to osobowość. DO UCZNIÓW: W sytuacji, gdy uczeń coś przeskrobał: Halo, halo… proszę do mnie! Lub: Ja cię rozumiem, ale przyjdź z ojcem! Gdy uczeń wywołany do tablicy milczał z powodu totalnej niewiedzy: Dobrze zacząłeś, mów dalej. Lub, gdy uczeń coś tam mówił: Pleciesz głupstwa podniosłym tonem. | Andrzej Kotyła | środa, 19 grudnia 2012 02:09 | Po góralsku to by było: hej! (to nawiązanie do fotki obok). Dawniej było: serwus, ciao! A obecnie? Powitania to zwroty grzecznościowe rozpoczynające lub sygnalizujące spotkanie. Obok pożegnań są to najważniejsze formy językowej grzeczności. Zanim pomówimy (na wyraźne życzenie Redaktora Naczelnego) o funkcjach i formach tego typu językowych zachowań – anegdotka z życia autora. Kilka lat temu miałem przyjemność bliskiej współpracy z pięknymi oraz inteligentnymi paniami, których jedyną wadą było to, że były one ode mnie o naście lat młodsze. Z tego faktu wynikały pewne różnice w języku, jakim przyszło mi – orędownikowi nieznacznej archaizacji polszczyzny – komunikować się z owymi redaktorkami GROTA, którego były one naówczas opoką. | Andrzej Kotyła | wtorek, 13 listopada 2012 11:15 | „Trener spojrzał na zegarek, żeby dać swoim podopiecznym ostatnie wskazówki" Zacznę od anegdotki, która wszakże zmyśleniem bynajmniej nie jest. Ładnych kilka lat temu zatelefonował do mnie przedstawiciel (asystent?) ówczesnego prezesa radzyńskich Orląt z propozycją pełnienia podczas meczów piłki nożnej w Radzyniu Podlaskim funkcji komentatora sportowego. Swój (czy też prezesa) pomysł uzasadnił m. in. tym, że posiadam – jak to ujął – swobodę wypowiadania się w sytuacjach spontanicznych i mam dobry kontakt z mikrofonem – jak to ujął. Odmówiłem stanowczo z kilku powodów, które wymieniłem kolejno: | Andrzej Kotyła | piątek, 26 października 2012 07:41 |
W ŚRODKACH ANTYKONCEPCYJNYCH JEST BEZRUCH, ALE OD NIEDAWNA COŚ DRGNĘŁO… Dziś będą prawie same anegdotki, co stanowi realizację postulatów części Miłych Czytelników, aby „wykłady” moje zawierały odrobinę radości i nie były zbytnio nadęte oraz pretensjonalne. Po pierwsze: Parę lat temu miałem zaszczyt i niekłamaną przyjemność prowadzenia obrad Zgromadzenia Członków Radzyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. W takich sytuacjach – gdy sporą część wypowiadanych kwestii stanowi improwizacja – łatwo o potknięcie, lapsus lub niezamierzoną dwuznaczność. Zdarzyło się podczas tychże wspominanych przeze mnie wielogodzinnych obrad, że pewna leciwa dyskutantka nadużyła regulaminu, wywód swój przeciągając znacznie ponad miarę w regulaminie owym przewidzianą. | Andrzej Kotyła | środa, 10 października 2012 10:11 | Wywołany onegdaj do tablicy przez czytelnika o kryptonimie „krytyk”, podejmuję dość trudny, ale zarazem ciekawy temat z językoznawczego działu fleksja (czytaj: odmiana wyrazów). Moi uczniowie klasy V wiedzą, że w języku polskim istnieją trzy typy związków wyrazowych: - związek zgody, zasadzający się na zgodności form wyrazów w związku tym pozostających, np. „piękna dziewczyna” – ten sam przypadek, rodzaj i liczba,
- związek przynależności, oparty na przypisaniu nieodmiennego członu określającego (podrzędnego) czasownikowemu członowi określanemu (nadrzędnemu), np. „piszę jasno” – jasno jako przysłówek nie odmienia się, nie można zatem rozpatrywać go w żadnym związku wyrazowym pod względem jakiejkolwiek formy,
- związek rządu, któremu odcinek niniejszy poświęcam.
| Mariusz Szczygieł | środa, 19 września 2012 09:28 | Pleonazm (z gr. pleonasmos „nadmiar"), potocznie: masło maślane – wyrażenie, w którym jedna część wypowiedzi zawiera te same treści, które występują w drugiej części; jeden z częstych i jakże mało obecnych w świadomości użytkowników języka błędów logiczno-językowych. Pleonazm to powtórzenie w zdaniu lub zwrocie jednego wyrazu wynikającego z drugiego (posiadającego cechę drugiego), na przykład: „fakt autentyczny" – istotą faktu jest to, że jest on autentyczny lub klasyczne już: „masło maślane" – maślany to element określający masło ewentualnie: „cofać się do tyłu". Czy można cofać się do przodu albo np. w bok? Nie ma więc potrzeby dodawania tych dodatkowych wyrazów, które stanowią zbędny balast semantyczny czytaj: czynią wypowiedź obciążoną znaczeniowo, a jej autorowi nie przysparzają splendoru. Pleonazm dopuszczalny jest jednak jako zabieg literacki, podkreślający oba zwroty, na przykład „tylko i wyłącznie" chociaż – rzecz jasna – zarówno „tylko", jak i „wyłącznie" to wyrazy bliskoznaczne. Miałem kiedyś (na szczęście krótko) szefa, który podczas głosowania zwracał się do siedzących na sali (na sali – to też ciekawe!) słowami: „Kto jest za, proszę o podniesienie ręki..." i tu następowała podpowiedź: „do góry". Wtedy każdy wiedział, jak ma podnieść rękę. | |
|