Komentarze
- W niedziele po kościele. Lekcja wdzięczności i pok...
Jest powiedzenie: "człowiek wart jest nie tyle ile ma dóbr materialnych czy tyle jak jest mocny lub ...
- niepokorny - Organika – wernisaż
Gdzie ta wystawa i do kiedy ?
- niepokorny - Przemówienie Burmistrza Jakuba Jakubowskiego z oka...
więc wracaj, gdzie twoje korzenie.
- zimny - Przemówienie Burmistrza Jakuba Jakubowskiego z oka...
Naprawdę?. Ulica Między Bogiem a Prawdą. Na tej ulicy jest siedziba Proboszcza i Prokuratora można w...
- pioter - Przemówienie Burmistrza Jakuba Jakubowskiego z oka...
Bywało. Dawno temu. Obecny burmistrz nie potrzebuje pomocy w napisaniu przemówienia. Dementuję stano...
- akotyla
ABY JĘZYK GIĘTKI… |
Andrzej Kotyła | |
środa, 04 września 2013 07:00 | |
Powrót z wakacyjnych wojaży dostarczył mi – oprócz interesujących wspomnień – ciekawej propozycji wzięcia udziału w przedsięwzięciu, na które przystałem z ochotą. Otóż Radzyń Podlaski włącza się do ogólnopolskiej akcji „Narodowego czytania bajek i dzieł scenicznych Aleksandra Fredry”, zainicjowanej przez Prezydenta RP, Bronisława Komorowskiego. W naszym mieście będzie to miało miejsce w sobotę 07 września 2013 r. i w tym fakcie znalazłem stosowny pretekst do zainaugurowania powrotu na łamy ILEDZISIAJ ze swą rubryką ABY JĘZYK… Na początek anegdotka z życia wzięta: Kilka lat temu, gdy jeden z mieszkańców naszego grodu nad Białką zasłynął na długość Wisły ze swoich wyczynów, powstał na temat jego dokonań m. in. wierszyk szeroko powielany oraz kolportowany – zwłaszcza po radzyńskich urzędach. Zostałem posądzony o jego autorstwo. Gdy znalazłem się w pewnej instytucji z racji pełnienia w tejże funkcji w Radzie Nadzorczej, Sympatyczne Panie tam zatrudnione stwierdziły bez cienia wątpliwości: Panie Andrzeju, jeśli nie pan to zrobił, to mógł tego dokonać tylko inny polonista, zresztą o całe 10 lat młodszy od pana. Zaprzeczyłem gwałtownie, stwierdzając, że ani ja, ani wspomniany polonista (z którym zresztą rożni mnie wiele, ale którego fachowość i talent bardzo cenię, co wielokrotnie podkreślałem), nie mogliśmy stworzyć takiego knota, bo znamy się na tym, do czego nas uczelnie przygotowały. Poznałem niebawem prawdziwego autora tego utworu, ale nie o to chodzi w niniejszym felietonie. W czym zatem dzieło – jak mawiają Rosjanie? O tym czytaj, miły Czytaczu w post scriptum, lecz najpierw proponuję Ci próbkę nieudolnego naśladownictwa Aleksandra Fredry w moim wykonaniu. „ZEMSTA” AKT PIĄTY (dopisany przez amatora) SCENA I REJENT Niech się dzieje wola nieba Skoro zgodę czynić trzeba Ja bym jednak wolał jasno W pismach zamknąć takie hasło CZEŚNIK Jakie hasło? – mocium panie, Nie wystarczy ci wyznanie Słowem dane potwierdzone I toastem zakończone? REJENT Nie wystarczy, boś już nieraz W pole mnie wypuścił gładko Toteż wiarę daję nierad Słowu twemu wierzę rzadko, Bom przekonał się sto razy, Że twe słowo znaczy mało, Zatem proszę, bez urazy Dać pieczęcie by się zdało. CZEŚNIK Dać pieczęcie mocim panie Dać pieczęcie – cymbał żąda! Wpierw ci bratku sprawię lanie, Wpierw oglądać swe siniaki Będziesz, jęcząc – mocium panie Wiać z mej działki poprzez krzaki! SCENA II WACŁAW Co ja słyszę, co ja słyszę!? Starzy znowu w spór wstępują! Rejent zawsze wszystko pisze - Raptusiewicz go nie ujął Słowem ani czynem nawet! Ni toastem – to ciekawe! KLARA Ależ skarbie mój ty złoty! Zrób coś zanim podrą koty. Jeszcze zdolni bić się przecie, Nie widziane to na świecie WACŁAW Co ja zrobię biedny młody? Już liczyłem na swe gody, A tu przyjdzie się zabawić I problemom czoła stawić PODSTOLINA Ja mam pomysł drogie pany Choć dotychczas tu niechciany Choć nie zawsze mam ich wiele, Bom przeważnie chyża w dziele Dziś wam radzę do wieczoru Pozbyć się strasznego sporu Poprzez miłość państwa młodych, Trochę też dla ich wygody. Zróbcie sobie w sporze przerwę. Ja od kłótni was oderwę. Papkin oto – lew północy. Już z bukietem ku mnie kroczy I chce waszej ulżyć męki Prosi dostać mojej ręki! SCENA III PAPKIN Jestem wdzięczny niesłychanie Za uprzejme posłuchanie, Ale to nie moja wina Jest w mym sercu Podstolina! Pragnę pojąć ją za żonę I połączyć dwa majątki Choć wiadomo – niech ja skonam, Że są puste nasze kątki. PODSTOLINA To mi wcale nie przeszkadza, Niechże Papkin nie przesadza Z tym ubóstwem damy radę więc odradzam tę przesadę. I swą rękę daję chętnie, bowiem kocham cię namiętnie! CZEŚNIK Co ja słyszę, mocium panie, Co się jeszcze tutaj stanie? Czego ja się jeszcze dowiem Zanim jedno słowo powiem? REJENT Ano takie są gwaranta: Masz Pan, tutaj tego franta Jeśli zrobim śluby oba, To mi się zgoda spodoba Wtedy pisma już nie trzeba, niech się dzieje wola nieba! SCENA IV WACŁAW Dzięki ojcze za twą łaskę, W dom prowadzę swoją laskę Bo gdy ci się coś odmieni Znów me czoło się zacieni. CZEŚNIK Szybciej, szybciej – mocium panie ja ponawiam swe wołanie: Niechże będzie dziś wesele! Równie w sercach, jak i w dziele! Mocium panie, z nami zgoda! WSZYSCY Zgoda, zgoda! WACŁAW Tak jest – zgoda! A Bóg wtedy rękę poda.
Zadanie domowe: Kto się domyśla, kim byli: ów Polonista, ów bohater wiersza i ów „autor” tego wytworu? Uprzedzam, że nie zaprzeczę, ani nie potwierdzę prawdziwości odpowiedzi. Post scriptum: Jest w Radzyniu kilku piszących, którzy nigdy nie powinni tego robić. Kiedyś już napisałem, że poetą się jest nie dlatego, że się pisze wiersze, lecz pisze się wiersze, bo się jest poetą. Ja nigdy poetą nie będę, ale przynajmniej wiem np., co to jest strofa, wers, średniówka, sylabizm, sylabotonizm, rytm wiersza, akcentacja, rym dokładny i niedokładny, sonet, limeryk, trop stylistyczny – no i jeszcze parę rzeczy, ale nie mam miejsca, żeby o tym pisać. Mogę jedynie zapewnić, że wspomniany Polonista – jak też inni – także to wiedzą.
|
Komentarze