
Komentarze
- W Radzyniu Karol Nawrocki
Jakieś dowody? Muran i Wielki Bu się nie liczą. O ćpaniu najwięcej wie zmurszałek Terlecki. Ten to ć...
- pioter - W Radzyniu Karol Nawrocki
Ale brać dopłaty do hektarów,kupować wypasione traktory to już pasuje
- Sunny - W Radzyniu Karol Nawrocki
Nie strasz bo sie zesrasz a na pampersy ciebie nie stac Dowody sutenerstwa i ćpania są oczywiste
- Sunny - Targowisko z żywymi zwierzętami? Mówię: NIE!
Na pani stronie f/b wypowiada się ktoś tj. Katarzyna Drelich. Pisze tak: 1). "to zapoznaj się z usta...
- Kraków - W Radzyniu Karol Nawrocki
Biało-czerwona flaga ponad tęczową!!!
- panter
6.08. Padało... Skowron nie wytrzymał |
Mariusz Szczygieł | |||
środa, 06 sierpnia 2014 19:04 | |||
O 5.55 dostaliśmy pierwsze zdjęcie z trasy podpisane - Pada, kurde... - radzyniaków w Łagowie obudził deszcz. Kropiło aż do 7.30, a pochmurna pogoda trzymała się przez cały dzień. Pod ich nogami już 1/3 trasy, a do Częstochowy zostało 241 kilometrów. Co ciekawe, dzisiaj stali w korku! Wyobrażacie sobie? Pieszo w korku? Innymi prawami rządzi się jednak wędrówka w pojedynkę, a innymi w 150-osobowej kolumnie. To tak, jakby prowadzić wielki autobus, a więc korki też obowiązują. Rozłąki z pielgrzymką nie wytrzymał Piotr Skowron. Dojechał na trasę i przez jeden etap śpiewał razem z muzycznymi. Po 14 latach niełatwo zapomnieć o pielgrzymce, o czym sam zresztą już pisał na naszej stronie. A jak wspomina drogę do Wielgiego? Przeczytacie o tym poniżej. Teraz posłuchajcie naszego księdza przewodnika: {play}media/audio/pielgrzymka14/140806-wielgie.mp3{/play} Łagów - Wielgie. Wspomnienia Piotra Skowrona: Kolejny trudny dzień. Pobudka o 4.30, ciemno i bardzo zimno. Noc krótka, jak to na pielgrzymce, ledwo co zamkniesz oczy, a już słychać budzik w komórce (jeśli jest naładowana). Tego dnia obchodzimy święto Przemienienia Pańskiego, a nasza grupa jest odpowiedzialna za oprawę mszy św. Po niej, jeśli masz zdrowe nogi i szczęście, dolecisz do kanapek na pobliskiej plebanii. Na pierwszym odcinku w 2008 roku rozpoczęło się dość wesoło. Okazało się, iż duża część pielgrzymów idzie od Radzynia na dopingu (uśmiech), czyli na popularnym Tigerze. Jedna z pątniczek wypijała litry tego cudownego napoju, który dodaje skrzydeł. A potem zaczynały się zdrowotne problemy z odwodnieniem organizmu. I Tiger poszedł w zapomnienie. Z Łagowa o. Tomasz Kowalik lubił wyruszać na rowerze, czym wzbudzał u niejednego śmiech i zazdrość, bo rowerem na Jasną Górę dużo szybciej, prawda? Dawniej na odpoczynku w Ciepielowie, jako muzyczni wszystkich grup, nie pozwalaliśmy grupom spokojnie posiedzieć. Gitary, bębny, tamburyny i co kto miał pod ręką, rozkręcały atmosferę. Mimo bąbli i wycieńczenia skakaliśmy i śpiewaliśmy, co sił. Nocleg od lat przy pamiętnej stodole, czyli punkcie medycznym. W 2010 r, tuż po przyjściu, rozbiciu namiotów, nadeszła ogromna nawałnica. Skutki? Pozalewane namioty i bagaże, a najbardziej tych, co rozbili się w dołku na łące. Dodatkowo stłuczka łącznika, który w zamieszaniu przewoził ludzi do szkoły. I jeszcze jedno przyziemne, ale życiowe wspomnienie. Dlatego z góry wybaczcie. To był może 2001, 2002 rok. Nie było mowy jeszcze o ubikacjach przenośnych typu toi-toi. Ubikację tworzyli porządkowi. Kopali dołek i stawiali parawan. I to były pielgrzymkowe warunki przynajmniej…a nie tak jak dziś. Pewna pątniczka po Apelu (było ciemno), udała się z latarką za potrzebą. Pech chciał, że latarka wpadła w dół….i podświetliła miejsce, gdzie król chodzi piechotą. Pech chciał, że ubikacja stała w najbardziej widocznym miejscu, na styku wszystkich pól namiotowych. Towarzystwo pielgrzymkowe buchnęło salwą śmiechu w jednej chwili. Co było dalej? Nieistotne.
|