Komentarze
- W niedziele po kościele. To ostatnia niedziela
Czas na modernizację stadionu miejskiego w Radzyniu Podlaskim!!! Zadaszoną główną trybunę wraz z szt...
- sportek - Od 2 stycznia pojedziemy PKS-em na pociąg!
ten rozkład to jakiś kretyn robił, dobrze napisał emenemsik - jak można nie zatrzymać się na zabiels...
- P.K. - Od 2 stycznia pojedziemy PKS-em na pociąg!
...za poprzednika też zostały uruchomione autobusy na stację...by po kilku tygodniach je zlikwidować...
- emenemsik - Przed pałacem stanęła rozświetlona kareta
Dziękowanie przez mieszkańców Radzynia, czyli właścicieli PECu za ufundowanie karocy jest takim samy...
- Paolo Borsellino - Od 2 stycznia pojedziemy PKS-em na pociąg!
znoszą ofiary dziękczynne
- zimny
4.08. Żyrzyn |
Mariusz Szczygieł | |||
poniedziałek, 04 sierpnia 2014 00:00 | |||
4 sierpnia po pokonaniu 30 kilometrów trasy nasi pielgrzymi dotarli do Żyrzyna. W tej gościnnej miejscowości byli już około 16.20. Po przebiciu bąbli, których coraz więcej na nogach, przyszedł czas na tańce na placu przed kościołem. Jak dobrze wiecie, Żyrzyn to miejsce szczególne dla radzyńskich pielgrzymów - tutaj przypada nasz Apel Jasnogórski, a po nim tańce w kościele. A na trasie? Niesamowity upał i nowości. W Żyrzynie naszych pątników powitał nowy probosz - ksiądz Mirosław Sypuła, który do parafii przybył na początku lipca no i deszcz, który wprawdzie mocno nie przeszkadzał, ale co chwila straszył... Posłuchajcie relacji księdza Mariusza Barana: {play}media/audio/pielgrzymka14/140804-zyrzyn.mp3{/play} Apel Jasnogórski: {play}media/audio/pielgrzymka14/140804-apel.mp3{/play} Wspomnienia Piotrka Skowrona: Pierwsza niełatwa noc za nami. Wielokrotnie dzień witał nas nieprzyjemną mżawką lub po prostu deszczem. Msza święta sprawowana jest wówczas w cmentarnej kaplicy, do której może wejść tylko kilkadziesiąt osób. Bywało tak, że stało się w ulewie prawie godzinę. 15a się zmniejszyła, gdyż odprowadzający nas wracają do Radzynia. Grupa zaczyna zwierać szyki i wchodzić w rytm marszu. Drugiego dnia szczodrość mieszkańców Sobieszyna czy Baranowa nie ma granic. Otwarte domy, suto zastawione stoły tradycyjnymi polskimi potrawami. A przecież pielgrzymowi nic się nie należy. Zabieramy ich modlitwy ze sobą. Kilka lat temu wchodząc do Baranowa krzyknąłem z entuzjazmem przez mikrofon „Witamy Baranów", zostało to jednak odebrane dość dwuznacznie... J W następnych latach witaliśmy już „mieszkańców Baranowa", co by się nie narazić miejscowej ludności. Nie da się zapomnieć mieszkańca Żerdzi, który przez kilka lat rozweselony witał nas serdecznie, z butelką w ręku o nazwie uwaga... POKUTA. Chyba próbował się dostosować do pokutnego charakteru pielgrzymki? Do Żyrzyna dochodziliśmy zazwyczaj około godz. 17.00. Wieś wyjątkowo dłuuuga, a nocleg na samym końcu. Od kilku lat ok. godz. 20.00 zaczynamy zabawy i tańce przed kościołem. Odwiedza nas nadal dużo gości, którzy chcą uczestniczyć w wyjątkowo pięknym i klimatycznym Apelu Jasnogórskim i czuwaniu. A po nim zabawa do samej 22.00, a bywało i dłużej, jeśli tylko przewodnik przymknął oko. Nie sposób zapomnieć pamiętnej trąby powietrznej, która nas nawiedziła w nocy w 2002 roku. Pamiętacie starsi pielgrzymi? Było bardzo groźnie. Wszyscy zostali ewakuowani do kościoła, w którym spaliśmy jak śledzie. Rano zastaliśmy porwane namioty, brak namiotów a nawet namiot na dzwonnicy. Pogubione bagaże, przemoczone ubrania. Wielu pielgrzymów wróciło do domu. W drodze do Puław wszystkie drzewa przy trasie leżały jak zapałki. Nigdy potem na pielgrzymce nie było aż takiej wichury. Trochę fotek z Żyrzyna:
|
Komentarze