Komentarze
- Od 2 stycznia pojedziemy PKS-em na pociąg!
Pociągi ułożone pod pociągi IC, tymi pewnie jeździ najwięcej ludzi. Jest jeszcze Polregio o 5:26 jad...
- Radzio - Skusił się na ledową lampę błyskową. Wpadł, bo nag...
i znowu kropeczki zaraz sprawdzę jakich to słów nie można pisać: kocham radzyn (...)
- pioter - Skusił się na ledową lampę błyskową. Wpadł, bo nag...
nie wiem czy przedmówcy chodziło o stronę (...) to trzeba wpisać w miejsce trzech kropek.
- pioter - Skusił się na ledową lampę błyskową. Wpadł, bo nag...
https://(...).pl/112-powiat/90 72-skusil-sie-na-ledowa-lampe- blyskowa-wpadl-bo-nagral-sie-n a-monit...
- pioter - Skusił się na ledową lampę błyskową. Wpadł, bo nag...
przez ogólnopolskie i regionalne portale przeleciał ten news 15 grudnia. nawet na stornie kochającyc...
- Paolo Borsellino
10.08 Tumlin - Eustachów |
Mariusz Szczygieł | |||
poniedziałek, 10 sierpnia 2009 06:00 | |||
RozmyślanieIII. Ziemia obiecana - dar nowego serca Do Ziemi Obiecanej wchodzi człowiek nowy. Często mamy mylne pojęcie na temat tego, czym jest przebywanie w Ziemi Obiecanej. Czasem nam się wydaje, że istotny jest sam fakt dostania się tam, wejścia, znalezienia się w niej, a nie myślimy o konieczności przemiany nas samych. Problem nie sprowadza się do przeniesienia się z jednego miejsca na drugie, z ziemi do nieba, lecz chodzi o nasze nawrócenie. Dopóki mamy problemy ze sobą i niesiemy je w sobie, niewiele pomoże zmiana miejsca, otaczających nas osób itp. Nieraz wyobrażamy sobie, że gdybyśmy żyli w innych warunkach, to nie popełnilibyśmy pewnych grzechów. Być może pewnych nie, ale popełnilibyśmy wiele innych. Dopóki wobec tych problemów nie staniemy twarzą w twarz ze świadomością Bożego miłosierdzia, to - że się tak wyrażę - nawet gdybyśmy byli w niebie, to byśmy nadal grzeszyli. Oczywiście nie będzie to możliwe, bo właśnie na tym polega sprawiedliwość Boża, że nie dopuści - dla naszego dobra - by ktoś nienawrócony znalazł się w niebie. Nienawróceni nie czulibyśmy się tam dobrze. Do Ziemi Obiecanej może wejść nowy człowiek. To znaczy taki człowiek, który w doświadczeniu pustyni nauczył się żyć z miłości Ojca. Trwanie w tej miłości stanowi o jego życiowej relacji do Ojca i uzdalnia go do tego, żeby w swoich decyzjach i postawach był synem. Dzięki przeżytemu doświadczeniu zwleczenia starego człowieka i przy-oble->czenia nowego zaistniała w człowieku-chrześcijaninie nowa natura (zob. Kol 3,3-17; Ef 4,20-24). To, co kiedyś wydawało się odległe czy niewykonalne - mamy na myśli głównie to, co wiąże się z jednością z drugim człowiekiem i przeżywaniem wszystkich wydarzeń w duchu pojednania - staje się nie tylko czymś możliwym, ale wprost potrzebnym czy nawet koniecznym. Chrześcijanin odkrywa swoje życie jako proces własnej przemiany i nawrócenia. Możemy przywołać słowa z Księgi Powtórzonego Prawa o możliwości zachowania przykazań Boga w Ziemi Obiecanej przez człowieka o obrzezanym sercu, mianowicie: rzeczywistość ta (to słowo) nie jest daleko od niego, nie jest poza jego zasięgiem, jest obok niego (zob. Pwt 9,4n; 30,12n). List do Rzymian, cytując te słowa, odniesie je do człowieka wiary (zob. Rz 10,5-21). Do Ziemi Obiecanej wchodzi się dzięki poznaniu darmowości, poprzez przyjmowanie mentalności i natury syna Bożego, dziecka Bożego (zob. Ef 2,1-22). Jest to związane z odkrywaniem i akceptowaniem swojej grzeszności, swojej niewoli, różnego rodzaju egiptów, ucieczek. Oczywiście to nie jest równoznaczne z godzeniem się na grzeszenie. Św. Paweł mówi bardzo jasno: tam gdzie objawiła się wielkość grzechu, jeszcze bardziej objawiła się łaska (por. Rz 5,20). Ta darmowość nie oznacza, że możemy grzeszyć. Św. Paweł całkowicie odrzuca tego rodzaju myślenie jako absurdalne (zob. Rz 6,1-2; zob. także rozdz. 6 i 7). Kto pojął, że grzech jest złem i że szukanie celu życia na własną rękę poza Bogiem jest czymś złym dla niego i dla tych, którzy są obok niego, ten nie będzie więcej grzeszył. Będzie natomiast szukał pomocy, aby być właściwie prowadzonym, będzie dostrzegał, że potrzebuje prowadzenia, będzie uciekał się do posłuszeństwa, to znaczy prosił starszych w wierze, by być prowadzonym (zob. Hbr 13,7-9), żeby nie zboczyć z właściwej drogi. Odkrycie tych prawd i świadome ich przeżywanie ustanawia zupełnie nowy sposób przeżywania relacji w Kościele. IV. Pascha i chrzest Chrzest to nie jest nic innego jak wejście w wody śmierci Morza Czerwonego, by wyjść jako „nowy człowiek" i mieć życie wieczne. Ale czy ja chcę, żeby moje życie było takim życiem, w którym będę stale wzywany z Egiptu, by przechodzić przez doświadczenie Morza Czerwonego? To nie jest magia. Mimo że chrzest przeżywa się jeden raz, to jest jednak długi proces, którego trzeba się uczyć w sobie akceptować mentalność wyrażającą się w chrzcie. Chrzest jest bowiem zgodą na uczenie się umierania. Naturalnie to nie jest obsesja śmierci. Chrześcijanie to ludzie, którzy rozumieją, że cennym doświadczeniem w ich życiu jest umieranie, tracenie. Świat mówi: tym cennym doświadczeniem jest wiedza, piękno, zdolności, bo tym możesz „wypłynąć", pokazać się. To prawda. Chrześcijanie tego nie negują, ale widzą również inną rzeczywistość. Jeśli ty to rozumiesz i będziesz tego uczył swoje dziecko od początku, nie oszukasz go, dasz mu właściwe wyposażenie. Nie powiesz, że najważniejsze w życiu to sukces, zysk itp. i nie będziesz tak twego dziecka prowadził. Jeśli zaś będziesz mówił tylko: w życiu ważne są studia, znajomości, ładna dziewczyna czy chłopak z dobrą posadą, zobaczysz, że w przyszłości mu to nie wystarczy. Św. Paweł, mówiąc o chrzcie, powie: Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie -jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca (Rz 6,3-4). Na Jezusie ostatecznie dokonał się ten exodus, to wyjście. Chrzest to jest wezwanie do wyjścia z niewoli, by stać się synem Boga, aby nie żyć w oparciu o siebie, ale w oparciu o wiarę w Boga. I to, co było figurą, stało się rzeczywistością w Jezusie Chrystusie. On od tego życia nie uciekał. Chociaż szatan kusił Jezusa, On nie poszedł na kompromis ucieczki od życia i misji, jakie podjął, nie poszedł na kompromis zejścia z krzyża. Przyjął krzyż. Tym samym dokonał tej rzeczywistości paschy, tego przejścia, śmierci, zniszczenia faraona w sobie. To właśnie dokonało się w Jego ciele (zob. Kol 1,19; Ef 2,13-18). Oczywiście Jezus nie miał grzechu, nie miał „swojego faraona", ale uczynił to dla nas, by wyjść zmartwychwstałym po drugiej stronie Morza Czerwonego. Bóg dla nas uczynił Jezusa grzechem, abyśmy stali się sprawiedliwością Bożą (zob. 2 Kor 5,21). Z trasy8:06 - Wyruszamy z Tumlina 9:39 - Pierwszy postój. Siostry posługują
12:46 - Obiad w Strawczynie. Pozdrawiamy! :)
15:02 - Ostatni postój dzisiejszego dnia
Mapa odcinkaRecord ID:11 does not exist!
|
Komentarze