Środowe (30.05) spotkanie radzyńskiej drużyny Orląt z Chełmianką Chełm przyniosło wiele pytań i kontrowersyjnych decyzji. Wielu kibiców nie zostało wpuszczonych na stadion, pomimo iż mieli wykupione bilety. Mecz zza ogrodzenia stadionu oglądali zarówno kibice radzyńskiej jak i chełmskiej drużyny, co doprowadziło do wcześniejszego zamknięcia ulicy Warszawskiej. Temat przeniósł się również na XX Radę Miasta, na której radny Piotr Skowron dopytywał burmistrza Witolda Kowalczyka dlaczego kibice, posiadając bilety oraz karnety na mecze nie zostali wpuszczeni na stadion. Co winni są radzyńscy kibice, że ich tak potraktowano? Czy radzyński klub jest tak bogaty, ze nie musi dbać o swoje wpływy? - dopytywał radny.
- Zaistniała sytuacja to był wybór. Czy pozwolić aby funkcjonował klub w Radzyniu i rozgrywał mecze czy nie pozwolić? Jeżeli klub jest i ma pozwolenie na funkcjonowanie, to musi się poddać rygorom przepisów bezpieczeństwa, który stosuje policja, a burmistrz i inne służby niewiele mają na ten temat do powiedzenia – odpowiedział radnemu burmistrz. Całą sytuację, na oficjalnej stronie zespołu (www.orleta-spomlek.pl) skomentował Andrzej Tarkowski, prezes klubu Orląt. – To wynikło z ustawy o bezpieczeństwie na stadionach. Nie była to decyzja policji, to była raczej decyzja zarządu na podstawie zaleceń policji. Mecz z Chełmianką był meczem o podwyższonym ryzyku. My jako zarząd klubu powiadomiliśmy klub z Chełma o ograniczonej ilości miejsc. Poprosiliśmy także o listę imienną kibiców, którzy chcieli do nas przyjechać wraz z numerami PESEL. Warunkiem było także wykupienie biletów przez tych kibiców. Chełmianka miała czas na odpowiedź i wpływ pieniędzy za bilety do 23 maja. Na podstawie takiej listy wpuścilibyśmy te osoby na nasz stadion. Nie spełniono jednak tego warunku, a my w takiej sytuacji postawiliśmy na bezpieczeństwo. Nasz obiekt nie jest technicznie przygotowany na zapewnienie bezpieczeństwa podczas podobnej imprezy. Monitoring nie spełnia wszystkich technicznych wymagań, a jego modernizacja wiąże się z dużymi kosztami, na które teraz nas nie stać. Gdyby coś się wydarzyło przy liczbie osób większej niż dwieście, ja i cały zarząd bralibyśmy za to odpowiedzialność karną. Taką wiadomość dostaliśmy z policji o godzinie trzynastej, dlatego podjęliśmy decyzję, że wpuścimy ograniczoną liczbę kibiców. Wiedzieliśmy również, że jedzie grupa kibiców z Chełma, Lublina i Łęcznej, autokary są eskortowane i może być niebezpiecznie. Względy bezpieczeństwa były najważniejsze. Tu nie ma tłumaczenia, wina jest po naszej stronie. Zaszło nieporozumienie, informacja do naszych kibiców została źle przekazana. Ja byłem przekonany, że taka informacja znalazła się na naszej stronie, dziś wiem, że tak nie było. Chodziło o to, żeby osoby z karnetami, które także chcą wejść na stadion, zgłosiły wcześniej chęć wizyty na stadionie. Wtedy pozostałe osoby, do dopełnienia planowanych dwustu, mogły kupić bilety. Ja niestety nie sprawdziłem, czy taka wiadomość ukazała się przed 23 maja. Dziś wiem, że nie. Ja jestem gotów zwrócić te pieniądze osobom z karnetami, lecz do końca nie wiem, komu. Być może pojawi się szereg takich osób, których w środę w ogóle pod stadionem nie było. Jeśli w czasie meczu zgłosiłaby się taka osoba, zanotowalibyśmy jej dane i zwrócili pieniądze. Teraz może być jednak różnie. Powiem tak - jeśli te osoby, które mają karnety, twierdzą, że zwrot im się należy, to niech się zgłaszają. Oddamy im pieniądze – tłumaczy prezes. Jednak jak się dowiadujemy, decyzja zarządu co do zaostrzenia bezpieczeństwa na meczu nie była jednorazowa. Kolejne dwa spotkania rozgrywane w Radzyniu: z Avią Świdnik (środa 6 czerwca) oraz pucharowe z Chełmianką (środa 13 czerwca) zostaną również uznane za mecze podwyższonego ryzyka i liczba widzów na stadionie zostanie ograniczona do 200. Oznacza to zmianę charakteru tych zawodów, bowiem liczba widzów na stadionie zostanie ponownie ograniczona do dwustu. W uzasadnieniu zarządu klubu czytamy: „Taką decyzję podjęto zgodnie z wymogami ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Kibiców posiadających karnety prosimy o jak najwcześniejsze przybycie na oba spotkania (przed godziną 16.30). Bilety dla pozostałych osób będą sprzedawane po wejściu na teren stadionu posiadaczy karnetów. Do wszystkich sympatyków Orląt apelujemy o cierpliwość i wyrozumiałość w zaistniałej sytuacji." Jak się dowiedzieliśmy od jednego z zagorzałych kibiców Orląt, na kolejne spotkania z Avią Świdnik oraz Chełmianką, nie mają zamiaru wchodzić na stadion. - Jest to forma protestu. Dogadaliśmy się z kibicami Avii i Chełmianki, że oba spotkania obejrzymy przed stadionem. Nie rozumiemy wcale działań podjętych przez zarząd. Przecież wcześniej rozgrywane były mecze, gdzie na trybunach zasiadało więcej niż 200 osób i jakoś problemu nie było. Dlaczego akurat teraz taka decyzja? - tłumaczy kibic. |
Komentarze
P.S. Tak, komentator jest bezstronny. Przyjął takie założenie pięć lat temu i konsekwentnie się tego trzyma. Co gorsza, uważa, że postępuje słusznie. A nawet uzasadni swoje zdanie i stwierdzi, że - według niego - relacja live powinna mieć charakter czysto informacyjny i chodzi w niej o komunikat. Na oceny jest miejsce w pomeczowym sprawozdaniu. Tam też stosuje się zupełnie inne konstrukcje językowe.
Pozdrawiam, Michał Szczygielski.