Radzyń Podlaski - Nasze miasto z dobrej strony! Mamy 19 kwietnia 2024 imieniny: Leona, Tymona

Byłem gangsterem - Artur Ceroński w Radzyniu Podlaskim

Anna Kowalczyk   
poniedziałek, 27 czerwca 2011 00:00

Artur Ceroński w Radzyniu Podlaskim- Jak miałem 17 lat to zabiłem człowieka i poszedłem do więzienia siedzieć za morderstwo.(…) Wyszedłem po 2 latach i 8 miesiącach. Takie było wtedy prawo, tak można było zrobić za niewielkie łapówki. Ja się nie zmieniłem, byłem tylko gorszy. I poszedłem znowu do więzienia za napad z bronią na kantor – od tych faktów Artur Ceroński rozpoczął opowieść o swojej przestępczej karierze.

Ceroński to były gangster, bezwzględny przestępca, człowiek z marginesu. Ważne jest tu słowo „były”, bo teraz eksbandyta z górnej półki jest pastorem kościoła chrześcijan wiary ewangelicznej. W sobotę (25 czerwca) przybył do Radzynia. Opowiedział o przemianie jakiej doświadczył, kiedy spotkał na swojej drodze Jezusa Chrystusa.

Artur Ceroński zanim został mianowany pastorem kościoła chrześcijan wiary ewangelicznej był bandytą, gangsterem. Swoją kryminalną drogę rozpoczął od zabicia człowieka. – W 1990 roku mając 17 lat poszedłem pierwszy raz siedzieć do więzienia, za morderstwo. Wtedy chciałem, żeby w moim życiu coś innego zaczęło się dziać. Bo w domu widziałem tylko swojego pijanego ojca i zapracowaną matkę, która zaharowywała się, abym miał z bratem co jeść. Poszedłem do więzienia i to nie była dla mnie żadna wielka tragedia, bo już wiedziałem, że jedynie ludzie, którzy są silni potrafią sobie poradzić, oni są w stanie jakoś przebić się przez to życie – tłumaczył Ceroński.  Wtedy według niego jednymi z najsilniejszych ludzi jakich widział byli złodzieje. - Oni chodzili z rękami w kieszeniach i mieli wszystko w nosie. Nie interesowało ich prawo, nie interesowało ich nic. Ci ludzie zaczęli mi imponować – przyznał. Idąc do więzienia czuł, że tam wydarzy się coś, co zmieni jego życie. - Ja szukałem autorytetów. Ale nie znalazłem tam autorytetu. Znalazłem tylko dalszy upadek mojej osoby. W więzieniu jeszcze nikt do niczego dobrego nie doszedł. Nie ma w ogóle takiego czegoś jak resocjalizacja, nie można z zająca zrobić psa. Coś jak jest zającem, jest zającem do końca życia. Nie można kogoś, kto ma mentalność złodzieja czy przestępcy zresocjalizować. Ten człowiek może nawet przestanie kraść, ale jego wnętrze nigdy się nie zmieni. On zawsze będzie kombinatorem, człowiekiem, który szuka łatwego zysku. Ja znam ludzi, którzy już nie siedzą w więzieniu i są ogólnie uważani za biznesmenów. To tacy biznesmeni, że…  - mężczyzna zawiesił głos.

Kradzieże, wyłudzenia, narkotyki i igranie ze śmiercią

2 lata i 8 miesięcy – tyle trwała odsiadka za morderstwo. - Takie było wtedy prawo, tak można było zrobić za niewielkie łapówki. Wyszedłem, ale się nie zmieniłem, byłem tylko gorszy. I poszedłem znowu do więzienia za napad z bronią na kantor – opowiada. Drugi pobyt w więzieniu zaprocentował nową wiedzą i wieloma kontaktami. – Siedziałem wśród recydywistów i nauczyłem się tylko jednego: w Polsce lepiej jest wyłudzać pieniądze z banków, bo się mniej za to dostanie niż okradać sklepy. Ja się dowiedziałem, że więcej się dostanie za to, że się okradnie sklep spożywczy niż za to, że się wyłudzi 100 tys. zł z banku. Tego się nauczyłem w więzieniu – mówi ironicznie. Gdy wyszedł na wolność znów zaczął kraść, ale w inny sposób. - Zaczęliśmy zakładać firmy i wyłudzać pieniądze. Zaczęliśmy mieć bardzo dużo pieniędzy – przyznaje.  W tym momencie w życiu Cerońskiego pojawiły się narkotyki. - Zacząłem brać kokainę. Trzykrotnie umierałem od kokainy, trzykrotnie paraliżowało mi całe ciało. Leżałem pod kroplówkami na OIOM- ach w różnych miejscach. Przy swoim BMW w centrum Warszawy umierałem na środku drogi a dilerzy ratowali mi życie wzywając pogotowie. W tym okresie wplątał się w poważne tarapaty. - To był czas walk grup przestępczych w Warszawie. Wplątałem się w kłopoty z grupą przestępczą, która wydała wyrok na mnie. Powiedzieli, że jeżeli nie oddam określonej sumy pieniędzy to porwą moja narzeczona, mojego syna. Jeżeli dalej nie zwrócę pieniędzy to zabiją mnie – opowiada z rozbrajającym spokojem. Zdradza, że wszędzie poruszał się z bronią. Cierpiał na tym jego stan psychiczny.

Artur Ceroński w Radzyniu Podlaskim

Szpital psychiatryczny azylem

- Byłem strzępkiem nerwów, żyłem w stresie. Pamiętam kiedyś 23 godziny brałem narkotyki, siedziałem sam, byłem w stanie depresji. Wybiegłem z domu, po drugiej stronie był kościół katolicki. Wpadłem do tego kościoła, z zakrystii wyciągnąłem księdza i wsadziłem go w konfesjonał. Ten ksiądz był blady jak ściana a ja musiałem mu wyznać swoje grzechy, bo inaczej bym zwariował. Z moją głową działy się dramaty – przyznał.  Nauczył się też udawać psychicznie chorego. - Jak tylko palił mi się grunt pod nogami, szybko zwijałem się, wsiadałem w samochód, jechałem do szpitala psychiatrycznego, udawałem schizofrenię paranoidalną i wiedziałem, że wtedy nie zamkną mnie a prawnicy załatwią, abym nie siedział – wyjaśnił. Według tego schematu postąpił w 2001 roku. - Po dużym wyłudzeniu finansowym uciekłem do szpitala psychiatrycznego w Warszawie na Kacprzaka i spokojnie sobie tam siedziałem. Przebrałem się w piżamę a dilerzy przywozili mi kokainę do szpitala. Wiedziałem, że muszę przeczekać. Jednak sprawy przyjęły nieoczekiwany obrót. - Przyszło dwóch policjantów, ale nie takich jak za komuny tylko takich młodych orłów, takich Miami Vice, którzy wzięli sobie za punkt honoru, żeby mnie zamknąć, bo wymknąłem im się z poważnej sprawy. I wzięli mnie na rzekome przesłuchanie i powiedzieli: „Artur ty masz do odsiedzenia 10 miesięcy sprzed wielu lat, które usiłujesz odroczyć i ty pójdziesz siedzieć”. Zapytałem: „dlaczego to robicie, wy jesteście oddziałem policji gospodarczej, co was obchodzą moje wiejskie sprawy?”. A oni mówią: „ty śmiałeś się nam w oczy na komendzie, powiedziałeś, że cię musimy wypuścić. My cię wypuściliśmy, ale teraz idziesz siedzieć”.

Biblia zamiast poduszki

W więzieniu w Białołęce Ceroński odsiedział zaległe 10 miesięcy sprzed kilku lat. - Był to czas, kiedy pan Kaczyński był ministrem sprawiedliwości i zamykano bardzo dużo ludzi w więzieniach i w tym czasie było nas bardzo dużo w celi. I przyszedł człowiek do celi, kolejny więzień, i miał ze sobą Biblię. Ja zapytałem: „co to jest?”. On mówi, że: „to Biblia, chrześcijanie przychodzą i dają Biblię, a jak dają to wziąłem”. Recydywista to jest taka konstrukcja psychiczna, że bierze wszystko, co mu dają. Dali Biblię, wziął Biblię. Oddał mi ją. Wiecie, co robiłem ze swoją pierwszą Biblią? Kładłem ją sobie pod głowę, pod poduszkę, żeby mi było wyżej.

Wielka metamorfoza

- Zacząłem czytać Biblię i zrozumiałem, że jest Bóg! Nie religia, nie system, nie zasady, nie reguły, nie pastorzy, nie kler, lecz realny, żywy Bóg. Ja się dowiedziałem, że on mnie kocha, że on dał swojego Syna zamiast mnie, że to ja powinienem ponieść karę śmierci za swoje życie a On dał swojego Syna – podkreślał. - Wiesz, co to znaczy dać swojego Syna?- zapytał. -  Mam 13- letniego syna. Człowiek go broni w każdej sytuacji a jest Ojciec, który daje swojego Syna, bo ktoś musi ponieść karę za grzech. Bóg jest święty i sprawiedliwy! Narozrabiał człowiek, ktoś musi ponieść karę. Dlatego, że kocha człowieka, daje swojego Syna i Jezus umiera na krzyżu – tłumaczył. W tej świadomości Ceroński znalazł się w więzieniu w Sztumie. - Tam trafiam do celi, w której jestem sam, bo kolega często wychodzi tatuaże robić na świetlicę. Ja siedzę sam w tej celi i czytam Biblię, bo już wiem, że coś jest z tą książką, że to nie jest zwykła literatura, że to nie jest jakiś fajans. I czytam tę Biblię i czuję, że mi lecą łzy z oczu. Zszedłem z łóżka, uklęknąłem i zacząłem się modlić moją pierwszą modlitwą. I powiedziałem: „Ty jesteś taki święty, Ty jesteś taki czysty”. Nie zmawiałem żadnych pacierzy, modlitwa to nie są pacierze. Modlitwa to jest relacja, to rozmowa z kimś. Ja powiedziałem: „Przepraszam Cię za moje grzechy, całe życie żyłem bez Ciebie”. Usłyszałem po raz pierwszy głos Boga w moim sercu: „umarłem zamiast ciebie, już nigdy nie staniesz na sąd”.

Artur Ceroński w Radzyniu Podlaskim

Przemienione życie, czyli zaczynam wszystko od nowa

Dzisiaj Artur Ceroński nie jest już przestępcą. Dalej mieszka w swojej małej miejscowości niedaleko Warszawy. - Nie wyprowadziliśmy się z żoną stamtąd tylko i wyłącznie dlatego, żeby głosić ewangelię. Ja mogłem sobie wyjechać do Niemiec, zarabiać 2 tys. EURO i mieć w nosie cały ten system. Mam przyjaciela, który ma firmę budowlaną, ja tu nie musiałem siedzieć. Ale ja postanowiłem zostać, bo wiem, że ludzie muszą usłyszeć o tym, że jest realna szansa dla nich – wyjaśnia powody swego postępowania. Teraz jest pastorem kościoła i wraz z żoną buduje wspólnoty chrześcijańskie na Mazowszu. – Zakładamy już drugi kościół. Ludzie rwą się, żeby się o nich modlić, bo zaczynają szukać realnego Boga. Żeby iść do piekła nie musisz popełnić takich przestępstw jak ja. Wystarczy, że żyjesz samodzielnie tu na ziemi. Pycha jest grzechem głównym. A pycha to niezależność od Boga. Uważasz, że jeżeli nikogo nie zabijesz, nikogo nie skrzywdzisz a największym twoim grzechem jest to, że nienawidzisz kota sąsiadki to pójdziesz do Nieba? Nie pójdziesz.  Trzeba oddać swoje życie tutaj na ziemi Jezusowi, zaufać, że to on poniósł karę i uznać go za swojego Pana, prawdziwie mu się poddać. Ja się poddałem mojemu Bogu

Zimny bandyta przeobraził się w człowieka niosącego pomoc innym. Nawrócił się, został pastorem, głosi kazania, spotyka się z ludźmi z ośrodka dla bezdomnych. Porzucił przestępczy świat i poświęcił się wierze. - To człowiek, który w swoim życiu popełnił wiele złego, ale będąc w zakładzie karnym spotkał się z Jezusem i Bóg zmienił jego życie. Przybył do nas by podzielić się świadectwem swojego życia. Ufam, że jego historia będzie zachętą dla innych do uwierzenia, że nie ma takiej sytuacji, której Bóg nie byłby w stanie pomóc – skomentował Tomasz Mańko pastor radzyńskiego KChWE "Nowe Jeruzalem". Potwierdza to sam Ceroński.  – Przyjechałem, żeby powiedzieć, że Bóg kocha. Ja wiem, że mówią tak w kościele czy telewizji, ale to nie jest slogan. Jak miałem 17 lat to zabiłem człowieka i poszedłem do więzienia siedzieć za morderstwo. I teraz przychodzę i mówię ci, że Bóg cię kocha. Ktoś mógłby powiedzieć, że jestem ostatnią osobą, która może powiedzieć, że mnie kocha Bóg i w ogóle o Bogu. I możesz tak sobie myśleć. Ale Bóg zawsze przychodzi do człowieka, który go potrzebuje.

We wrześniu 2010 roku TVP 1 rozpoczęła cykl programów dokumentalnych pod tytułem "Byłem Gangsterem". W programie wystąpili byli bandyci, którzy opowiedzieli o przemianie jakiej doświadczyli, kiedy spotkali na swojej drodze Jezusa Chrystusa. W pierwszym odcinku wystąpił pastor Artur Ceroński.

 

 

Zaloguj się, aby dodać komentarz. Nie masz jeszcze swojego konta? Zarejestruj się.

noimage
Kupię rusztowanie
niedziela, 14 kwietnia 2024
opel insignia
opel insignia
sobota, 13 kwietnia 2024
SKÅADSTALI WYROBY HUTNICZE
SKŁADSTALI WYROBY HUTNICZE
czwartek, 11 kwietnia 2024