Dominika Leszczyńska | czwartek, 20 stycznia 2011 12:25 | W posiadanie tej odbitki weszłam dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. Jej właściciel, znany fotografik Witold Krassowski, okazał się być potomkiem jednego z uczestników powstania 1863 r., spoczywającego w radzyńskiej mogile widocznej na zdjęciu. Nieznany jest autor fotografii, choć z całą pewnością był on profesjonalistą. Nie wiem czy uwiecznił moment odsłonięcia przedziwnego kopca podobnego do ściętej piramidy-zikkuratu (1935 to rok śmierci Marszałka, kopce sypano wówczas w całej Polsce), czy po prostu obchodzone z pompą uroczystości 11 Listopada. Uświadomiłam sobie, że dziś już nie znamy dokładnej daty uczczenia powstańców poległych/straconych w Radzyniu, a przecież to jedno z najstarszych i najważniejszych miejsc pamięci w mieście – w dodatku wpisane do rejestru zabytków. Zacznę od pochowanego tu Rajmunda Krassowskiego h. Jastrzębiec – syna Franciszka, właściciela Pieszowoli. Był on dzierżawcą wsi Turno i współorganizatorem funduszu na rzecz powstania. Jego ojciec pełnił funkcję naczelnika cywilnego powiatu włodawskiego, ale na skutek zdrady został aresztowany i skazany na 12 lat ciężkich robót na Syberii, gdzie zmarł (1866). W działalność niepodległościową zaangażowany był też brat Rajmunda, Ludwik – pradziad właściciela reprodukowanej fotografii. | |
Dominika Leszczyńska | wtorek, 18 stycznia 2011 10:59 | W 2010 r. nakładem Wydawnictwa Pani Twardowska ukazały się wspomnienia zmarłego niedawno pianisty i kompozytora Tadeusza Prejznera pt. "Muzyka była zawsze w nas". Książka została wydana m.in. dzięki pomocy finansowej Towarzystwa Muzycznego im. Karola Lipińskiego w Radzyniu Podlaskim. To książka, od której trudno się oderwać. Na podstawie pojawiających sie już wcześniej zapowiedzi wnioskowałam, że będzie to tradycyjna autobiografia znanego radzynianina. Tymczasem "Muzyka była zawsze w nas" jest raczej sagą rodziny Prejznerów, która wydała wielu zasłużonych Polaków: muzyków, pedagogów, społeczników i gorących patriotów. Bohaterem książki jest także Radzyń, o którym Tadeusz Prejzner pisze: "Dla mnie, w czasach mojego dzieciństwa, Radzyń wydawał się miastem dużym i pięknym, i co najważniejsze, wszysto, co kojarzyło mi się z Radzyniem, było pełne ciepła, szczęścia i radości aż do wybuchu II wojny", i w innym miejscu: "Równiny podlaskie i spokój otoczenia działają na mnie kojąco. Ilekroć jestem w Radzyniu, wydaje mi się, że idę śladami ojca i stryja Tadeusza, że wchłaniam te dźwięki i zapachy, o których oni pisali w swoich listach". W tle pojawia się wreszcie Kąkolewnica, gdzie mieszkał i jako organista pracował Jan – "ojciec radzyńskich Prejznerów", a ciotka Monika prowadziła tajne nauczanie, albo Polskowola (wtedy jeszcze Ruskowola), w której Kazimierz – ojciec autora książki otrzymał posadę nauczyciela szkoły ludowej. | Mariusz Szczygieł | sobota, 25 grudnia 2010 16:09 | Prezent na święta! Radzyńskie Stowarzyszenie dla Kultury "Stuk-Puk" przedstawia: "Dziadki dziatkom- Pamiętnik ze starego Radzynia". | Dariusz Magier | wtorek, 13 lipca 2010 08:42 | 30 lat temu w świdnickiej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego wybuchł „strajk o kotleta” – protest spowodowany wzrostem cen w fabrycznym bufecie. Był jak toczące się kamienie, które w efekcie zapoczątkowały lawinę deinstalacji komunizmu. Społeczeństwo, zmęczone nasilającym się kryzysem gospodarczym i podwyżkami cen, masowo przyłączało się do protestu. W ciągu kilkunastu dni w Lubelskiem strajkowało około 50 tysięcy pracowników ze 150 zakładów pracy. Nie zabrakło wśród nich również przedsiębiorstw z Radzynia Podlaskiego. W tej historycznej chwili dały znać o sobie zwłaszcza załogi Przedsiębiorstwa Produkcji Urządzeń Handlowych „Wuteh” oraz Spółdzielni Pracy „Radzynianka”. Postulaty protestujących miały głównie charakter ekonomiczny, ale pojawiały się wśród nich także żądania wolnych wyborów do związków zawodowych, niezależnej prasy, likwidacji przywilejów partyjnych. Pod wpływem doświadczeń z lat ubiegłych zmienił się sposób organizacji protestu i był on wyjątkowo skuteczny. Ludzie nie wyszli na ulicę, gdzie mogli zostać szybko spacyfikowani, ale zamknęli się w zakładach pracy. Próbowano temu przeszkodzić wprowadzając prewencyjne zabezpieczenia zakładów pracy i dodatkowe środki ostrożności, aby nie dopuścić do ewentualnych przerw w pracy. Protestujący w odpowiedzi tworzyli organy reprezentujące strajkujących wobec władz. Nieustannie trwały narady oraz rozmowy władz partii z pracownikami zakładów, których celem było zakończenie strajku. Do Lublina przybyła delegacja członków rządu i dzięki wynegocjowanym ustępstwom w sferze płac doprowadziła do zakończenia protestu. Był 24 lipca 1980 r. Kilkanaście dni później wybuchły strajki na Wybrzeżu. Rozpoczął się polski Sierpień. Rodziła się „Solidarność”. | Arkadiusz Kulpa | sobota, 12 grudnia 2009 11:41 | W 1595 roku została zawarta unia kościelna pomiędzy częścią biskupów prawosławnych Rzeczpospolitej Obojga Narodów a Kościołem katolickim w Rzymie. Ogłoszono ją rok później w 1596 r. na Synodzie w Brześciu i dlatego unia ta przeszła do historii pod nazwą Unii Brzeskiej. Unia Brzeska miała na celu podporządkowanie Kościoła prawosławnego jurysdykcji papieskiej na terenie Rzeczpospolitej przy zachowaniu przez ten kościół dotychczasowego obrządku. Przyczyną jej zawarcia była chęć uniknięcia wpływu patriarchatu moskiewskiego na prawosławną hierarchię Rzeczpospolitej Obojga Narodów. W Radzyniu parafia prawosławna istniała już od 1468 roku, a po Unii Brzeskiej przekształciła się w parafię unicką. Cerkiew unicka została wybudowana w Radzyniu w 1703 roku. Ufundował ją Stanisław Antoni Szczuka, ówczesny właściciel Radzynia. Kościół był pod wezwaniem Św. Jerzego. Znajdował się w na dzisiejszej ulicy Partyzantów w miejscu gdzie obecnie stoją Domy Nauczyciela. Zaprojektował go Piotr Levitoux. Był sosnowy na kamiennej podmurówce . Miał 17,5 m. długości i 9 m. szerokości. Pokryty był gontowym dachem i miał kopułę zwieńczoną krzyżem. | |
|
|
<< pierwsza < poprzednia 1 2 3 4 5 następna > ostatnia >>
|
Strona 3 z 5 |