Radzyń Podlaski - Nasze miasto z dobrej strony! Mamy 27 grudnia 2024 imieniny: Żaneta, Jan, Maksym

Reklama

"ZAPOMNIANA ZIEMIA" Radzyń 1914-1917

niedziela, 21 grudnia 2008 02:30

bedo_57{xtypo_dropcap}11{/xtypo_dropcap} listopada 1918 roku, to data pamiętna dla każdego Polaka. Po 123 latach niewoli nasza ojczyzna odzyskała niepodległość. Niewielu jednak pamięta, że zanim doszło do tej wielkiej chwii, przez Europę przetoczyła się I wojna światowa. Był to największy konflikt zbrojny od czasu wojny secesyjnej w Ameryce i wojen napoleońskich na kontynencie europejskim, który rozpoczął się 28 lipca 1914 roku. Po jednej stronie frontu stały państwa Ententy (Wielka Brytania, Francja, Rosja, Serbia, Japonia, Włochy i Stany Zjednoczone), po przeciwnej Państwa Centralne (Austro-Węgry, Niemcy, Turcja i Bułgaria). Działania wojenne zakończyły się klęską Państw Centralnych, w efekcie czego w Europie powstało wiele państw narodowych, m.in. Polska.

 

Wojna nie ominęła także powiatu radzyńskiego, toczyły się tutaj działania zbrojne, ginęli ludzie oraz ścierały się masy wojsk - o tych właśnie wydarzeniach postaram się Wam opowiedzieć kilka ciekawych historii...

 

 

ZAPOMNIANA ZIEMIA

Jest wrzesień roku 1916. Wojska rosyjskie po udanej ofensywie w 1915 roku stoją na linii Galicji Wschodniej. Wojska Niemieckie przerwały już w maju front pod Gorlicami (2 maja 1916) i w sierpniu zdobyły Warszawę. W rejony Polski wschodniej ściągają rozbite jednostki rosyjskie, aby wspomóc odwrót wojsk carskich na linii Lubartów – Kock – Radzyń Podlaski – Łuków, gdzie postawiono piechotę, mającą opóźnić działania wroga. 1 korpus 3 armii podjął działania opóźniające. W rejonie linii kolejowej Parczew - Łuków wykopano szereg okopów, które do dnia dzisiejszego znaczą szlak obrony wojsk Rosji.

Oto co na ten temat opowiedziała jedna z mieszkanek Wohynia:

{xtypo_quote}Matka mi opowiadała, na początku października przyszli Niemcy. Od zachodu przyszli i weszli do lasu. Tam Ruscy siedzieli. Najpierw strzelały armaty, potem, mama mówiła, że nad wioską przeleciał parę razy samolot i poleciał nad las, ale nie pamiętam czy wracał. Strzelali tak do południa, a po południu Niemcy już byli w Wohyniu. Mama mówiła, że wieczorem do chałupy przybiegło kilku Rosjan, którym udało się przeżyć - chcieli jedzenia i cywilne ubrania, tata dał im jakieś portki i poszli. Potem wiem, że Niemcy kazali z lasu pozabierać tych zabitych, to tata opowiadał, że jak ich zabierali to tych zabitych było 10 furmanek i pochowano ich gdzieś koło Suchowoli, ale dokładnie to nie powiem...{/xtypo_quote}

Pani Zofia mieszka obecnie w Lublinie (2006), opowiedziała też o walkach w 1939, ale o tym potem...

 

[fotografia współczesna, zbiory GRH "ŻELAZNY ORZEŁ"]

 

 

Zaloguj się, aby dodać komentarz. Nie masz jeszcze swojego konta? Zarejestruj się.