Już niedługo
Zobacz wszystkie
Reklama
Komentarze
- Przed pałacem stanęła rozświetlona kareta
Dziękowanie przez mieszkańców Radzynia, czyli właścicieli PECu za ufundowanie karocy jest takim samy...
- Paolo Borsellino - Od 2 stycznia pojedziemy PKS-em na pociąg!
znoszą ofiary dziękczynne
- zimny - Od 2 stycznia pojedziemy PKS-em na pociąg!
mam rozumiec że mieszkańcy radzynia w związku z projektem uruchomienia komunikacj podmiejskiej do pk...
- winiek8 - Za nami Radzyński Jarmark Bożonarodzeniowy połączo...
Świąteczny to czas ... Wigilii to czas ... Tyle było przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia Były rek...
- Mar Pol - Od 2 stycznia pojedziemy PKS-em na pociąg!
Pierwszy autobus to jeździł od stacji przez Białkę, miasto do Zabiela/mleczarni (część kursów kończy...
- keiichi
Jak w wakacje dorabiają młodzi radzyniacy? |
Anna Małoszewska | |||
czwartek, 15 sierpnia 2013 07:00 | |||
Na ulubioną płytę, na studia, nowe ubrania, a nawet i na egzaminy warunkowe. Nie dla wszystkich wakacje oznaczają odpoczynek. Młodzi mieszkańcy Radzynia i okolic dorabiają sobie na różne sposoby i w różnym celu. Sylwia pracowała przez dwa tygodnie przy zrywaniu wiśni. Od 8 do 18. Była zmęczona, po powrocie do domu szybki prysznic i o 20 spała jak niemowlę, któregoś dnia przesiliła sobie nogę, ale dzisiaj jest bardzo zadowolona. Za kilogram zerwanych wiśni zarabiała 50 groszy. Zerwać 100 kg przez dzień to nie był taki duży problem, czasem udawało się i 120. Sylwia cieszy się, bo udało jej się zarobić blisko 800 złotych. Ma zamiar odłożyć je sobie na konto. Idzie na studia, dostała się na prawo do Lublina na prywatną uczelnię i chce trochę odciążyć rodziców finansowo. Ma jeszcze ponad miesiąc wakacji, może pójdzie jeszcze do jakiejś dorywczej pracy, chociaż sezon powoli już się kończy, pytała w sklepach czy nie potrzebują kogoś do pomocy i zostałoby jej tylko roznoszenie ulotek. Znajomi Sylwii próbowali zbierać w tym roku grzyby i jagody, tych jednak było wyjątkowo mało. Ulotek nie poleciłaby mojej pierwszej rozmówczyni Natalia, która roznosiła je przez miesiąc. Właściciele firmy, którą reklamowała, byli skłonni chodzić za nią po mieście i sprawdzać, ile ulotek rozdała i czy rozdawała po jednej sztuce. Oczywiście, nie robili tego w sposób otwarty, ale Natalia dobrze wiedziała, że może spodziewać się ich na każdym rogu miasta. Nie mogła też dać kilku ulotek jednej osobie. Właściciele podstawili jej kiedyś „cichego klienta” i gdy wręczyła mu dziesięć ulotek, podczas rozliczenia zmyli jej głowę. Stawka też nie była duża. 5 zł za godzinę roznoszenia ulotek. Przez miesiąc nie zarobiła nawet tyle, ile Sylwia w dwa tygodnie przy zrywaniu wiśni. Nie chce jednak mówić o konkretnych kwotach i nie zamierza odkładać pieniędzy na koncie. Tyle czasu marzyła o markowych ubraniach bo w tych, w których chodzi, wygląda jak swoja babcia. Jeszcze nie wie, gdzie dokona zakupów, wie jednak, że spożytkuje pieniądze tak, jak sobie zaplanowała. Michał znalazł pracę, ale aż w Warszawie, więc po zakończeniu ubiegłego roku akademickiego wróci do domu dopiero we wrześniu, na ten jeden miesiąc. Pracuje w call center jednego z warszawskich banków. Nie ma wyjścia. Czeka go egzamin warunkowy, a to kosztuje. Więc posiedzi trochę w domu we wrześniu, ale na egzamin i tak będzie musiał wrócić do stolicy. Jacek i Ania już wcześniej wiedzieli, co będą robić w wakacje. Młodzi małżonkowie ukończyli kurs i zdobyli uprawnienia opiekunów wycieczek w Lublinie i pojechali na kolonie z dziećmi z podstawówki. To bardzo odpowiedzialna praca, ale oboje przepadają za dziećmi i doświadczenie w obcowaniu z nimi, mają nadzieję, zaprocentuje, kiedy będą już mieć własne. * Imiona bohaterów artykułu zostały zmienione.
|
Komentarze