Komentarze
- W niedziele po kościele. Lekcja wdzięczności i pok...
Jest powiedzenie: "człowiek wart jest nie tyle ile ma dóbr materialnych czy tyle jak jest mocny lub ...
- niepokorny - Organika – wernisaż
Gdzie ta wystawa i do kiedy ?
- niepokorny - Przemówienie Burmistrza Jakuba Jakubowskiego z oka...
więc wracaj, gdzie twoje korzenie.
- zimny - Przemówienie Burmistrza Jakuba Jakubowskiego z oka...
Naprawdę?. Ulica Między Bogiem a Prawdą. Na tej ulicy jest siedziba Proboszcza i Prokuratora można w...
- pioter - Przemówienie Burmistrza Jakuba Jakubowskiego z oka...
Bywało. Dawno temu. Obecny burmistrz nie potrzebuje pomocy w napisaniu przemówienia. Dementuję stano...
- akotyla
U cioci na imieninach czyli nieprawdopodobne acz prawdziwe przypadki niejakiego Grota. |
Janusz Maliszewski | |||
poniedziałek, 17 czerwca 2013 01:37 | |||
Dawno, dawno temu żył sobie rycerz. Historia trochę smędzi, więc do końca nie wiadomo, czy pro publico bono dał odpór wrażym siłom, czy też zarąbał kogoś, czy otruł. Tak czy tak, zasłużył się na tyle, że nagrodzony został sporym kawałem ziemi na niespokojnym pograniczu z Księstwem Litewskim. Ze zwyczajowym załącznikiem – paroma setkami przodków przyszłych obywateli i obywatelek RP. Pogonił towarzystwo do roboty, położył zręby pod solidne grodziszcze i – jakże szybko - przyszło żegnać się z doczesnością. Rzecz jasna, z nadzieją, że na Sądzie Ostatecznym Pan doceni zasługi i to właśnie Grotowe imię wymienione będzie jako jedne z pierwszych. A tu po paruset latach (a cóż to jest wobec wieczności?) nadzieja prysła, jak bańka mydlana. Imię zacnego rycerza zaczęto szarpać i tyrpać; zaczęto nim szermować, jubileuszyć, ideologizować i stawiać na piedestał. Do tego stopnia, że w mieście, co powstało na szczątkach pradawnego grodziszcza i co niejedną nawałę przetrzymało, Grota imieniem nazwano magazyn! I to aż dwojga zastosowań: społeczny oraz kulturalny. Magazyn ma dwie charakterystyczne cechy. Pierwsza, że jest w całości na garnuszku miasta. Z czym wiąże się, że ma kosztowną niczym jaki „Playboy” szatę graficzną i ustabilizowaną kadrę redakcyjną. I druga cecha, że nic nie można o nim powiedzieć. Ani dobrego, ani złego, ani do czego służy. Ot, taka mamałyga. Takie usia-siusia u cioci na imieninach. No, bo zajrzyjmy do środka! A tam: a. sprawozdania z obrad organów rozmaitych ze szczególnym uwzględnieniem, czemu opozycja po raz kolejny zaatakowała koalicję (czujecie Państwo ten smaczek? Opozycja i koalicja … w Radzyniu … istne ranczo!) i dlaczego notabl A nie przeprosi notabla B za to, co wiedział, ale nie powiedział, ale by powiedział, gdyby się nie mylił. b. że patriotą dobrze jest być, ale jeszcze lepiej występować w zespole pieśni i tańca, a najlepiej kopać piłkę w naszych ukochanych Orlętach c. obszerna ilustrowana kronika wydarzeń towarzyskich dzieci i seniorów d. opowieści o kulturze i historii, które pasują zresztą do powyższego niczym kwiatek do kożucha Oczywiście, są to dla lokalnej społeczności ważkie tematy. Jednak infantylizm sprawozdań, błahość tematów i ilość powtórzeń sprowadzają pismo do parodii samego siebie. Poza tym, co widać za oknem, nawet w Radzyniu istnieje prawdziwe życie. Rolnicy próbują wiązać koniec z końcem, pałac domaga się zagospodarowania, ciężko pracują niegodziwie wynagradzane pielęgniarki, szanse młodych na pracę nie imponują, a strażacy stoją na straży. Tymczasem marnuje się i szanse i pieniądze. Bo Grot ma jeszcze jedną cechę, o której dotychczas nie wspomniałem – jest periodykiem niewidzialnym. Gdyby zrobić ankietę na ulicy z jednym, jedynym pytaniem: „Co wiesz o czasopiśmie „Grot”? dominowałaby odpowiedź: „Nic”. Obstawiam w grupach wiekowych: małolaty – 80%, normalsi – 50%, seniorzy – 70%. Czy dużo niedoszacowałem? Magazyn istnieje sporo lat. Ponoć na początku było lepiej. Choć mnie osobiście nie chce się wierzyć. Może było po prostu inaczej, bo jakaś specjalna pamięć o pierwszych numerach się nie zachowała. Ale ostatnio w Grocie się zmieniło i to aż o jedną trzecią, jako że do trójki wypróbowanych sił redakcyjnych najęto czwartą. Podobno, choć stopka redakcyjna jeszcze nie potwierdza, na stanowisko naczelnego. No, to powinna zmienić się i jakość. Też o jedną trzecią. No, to się zmieniła! Przybyło kolorowych zdjęć, nieco ubyło sprawozdań z rad tego-i-owego. A że kolorowe jest zazwyczaj droższe niż czarno-białe, a cztery jest więcej niż trzy – to pewnie proporcjonalnie wzrosły i koszty. Po co? Nie wiadomo. Pismo nadal smakuje jak mamałyga u cioci Helenki. Oj, nie ma coś Radzyń szczęścia do mediów. O „Grocie” właśnie było, „Wspólnota” to temat na osobny artykuł, „Iledzisiaj” jest wprawdzie na ostrej krzywej wznoszącej, ale jak długo to potrwa? „Radzynianka” to zamierzchła przeszłość, a po starannym oglądzie pierwszych numerów powstałych niczym Feniks z popiołów „Opinii” można sobie tylko zadać pytanie: i po co to komu? Inne (jeśli są) to egzotyka i ezoteryka, a o takich wynalazkach, jak lokalne radio czy TV nikt w Radzyniu nie słyszał i prędko nie usłyszy. A przecież lokalne media są potrzebne i mogą spełniać niezwykle pożyteczną rolę. Bawić, uczyć, wychowywać, informować i inspirować. I wiele, wiele więcej. Czy są szanse, by taka gazeta powstała w Radzyniu wspomagana przez Urząd Miasta, a może i Starostwo Powiatowe? Nie! Zbyt dużo trzeba by zmienić, a może nawet podjąć jakieś ryzyko. Więc chyba skazani jesteśmy na imieninową mamałygę. Dopóki jakiś matoł (a priori i z największą przyjemnością tak go określam) nie wystąpi z wnioskiem o zlikwidowanie czasopisma. Eeech, Grot się w grobie przewraca, a jego truchło trzęsie w trosce resztkami czerepu!
|
Komentarze
Mam nieodparte wrażenie, że autorzy tej zjawiskowej, poetycznej rzeczy prozą pisanej wznieśli się na artystyczne wyżyny twórczości, przebili się przez stratosferę i bujnęli w kosmos.
-A świstak siedzi i zawija sreberka
Ps. -Pozdrówcie Gagarina od gala