Komentarze
- Dlaczego z ulicy Wyszyńskiego wykonawca „zrywał as...
Proszę o zwrócenie uwagi na zdewastowany chodnik wzdłuż posesji nr 100 podczas rozbudowy budynku
- 1410 - Dlaczego z ulicy Wyszyńskiego wykonawca „zrywał as...
I tak jest codziennie. Ruletka albo totolotek. Nigdy nie wiadomo, która ulica, na którym odcinku i w...
- rogazzzo - Dlaczego z ulicy Wyszyńskiego wykonawca „zrywał as...
Przejeżdżając dzisiaj ulicam Radzynia zobaczyłem wściekłość kierowców. Ulica Warszawska nieprzejezdn...
- task55 - Wieczór z kulturą żydowską
pomagają w pokojowych kontaktach z narodem palestyńskim. Jak widać, niektórym to nie przeszkadza.
- zimny - Co to znaczy zniszczyć drzewo?
Poprzednicy pozostawili swoich na czatach.
- eSPe
Oby nam się biednie żyło! |
Lady zGaGa | |||
środa, 23 czerwca 2010 23:40 | |||
Mieszkańcy Radzynia Podlaskiego przypominają mi czasem takie święte zwierzątka, które Hindusi czczą w swoim kraju z odpowiednią nabożnością. Dodać w tym miejscu jeszcze wypada, że chodzi tutaj o bardzo ubogie święte zwierzątka reagujące na jakąkolwiek krytykę – mniej lub bardziej konstruktywną – fochem. Foch to broń uniwersalna i do wszystkiego się nada. Jak się bowiem mili Państwo okazuje, bida w Radzyniu aż piszczy, a pisk ten przykry głuchym echem hen na skraj świata się niesie. No bo bidnie się w naszym grajdole żyje jak jasna cholera, a może nawet i jaśniej. Piątkowe popołudnie, już po fajrancie. Biedna, radzyńska gawiedź wyrusza na łowy celem zgromadzenia możliwie jak największych zapasów żywieniowych i napojowych na weekend (przecież w każdej chwili wielki kryzys spaść może niczym grom z nieba i znowu na półkach panoszyć się będzie tylko ocet). Zakupy – rzecz jasna – najlepiej robić w sklepie, gdzie ceny najniższe, a taki to u nas w bliskim sąsiedztwie publicznego zakładu zdrowotnego, co to jego nazwa nasuwa bardzo bliskie skojarzenia z pięknym minerałem, niepowtarzalną ozdobą biżuterii, tej z najbardziej dolnych półek. W sklepie tym totalna taniocha, mówią, że największa w mieście, to też nic dziwnego, że w piątek popołudniu trzeba się nieco uzbroić w cierpliwość, stojąc w kolejce do kasy, aby wydać ciężko zaharowaną krwawicę na najtańsze żarcie w mieście. A skoro weekend, to niedzielna tradycja nakazuje modły do niebios wznosić, a że czas ich właśnie nastał, to poznać można po bardzo biednie prezentujących się samochodach rozstawionych w ilościach hurtowych wzdłuż i wszerz całej ulicy. Samochody marnie wyglądają, stare dezele sprowadzane jeszcze lat temu kilkanaście z Niemiec, ledwo się to na kółkach trzyma, a daje tak czadu z rur wydechowych, że lepiej z daleka się trzymać, bo paść można trupem od nadmiaru tych aromatycznych wrażeń. Gawiedź radzyńska modlić się idzie nędznie wyglądając w swoich najlepszych strojach pokutnych. Niedziela, jak na niedzielę przystało, to wyjątkowy dzień w tygodniu i pacholętom rozrywek dostarczyć w nim należy. Najlepiej oczywiście pójść w tym celu do cyrku (jeśli przyjedzie), gdzie za bilet dla dziecka trzydzieści biednych złociszy się należy, dorośli płacą zaś taryfę podwójną, a i okazja to znakomita, żeby przywdziać szaty niedzielne – czyli bardzo biedne i bardzo pokutne. A dzieciak przy okazji małpę czy słonia z frędzlami na łbie poogląda (mnie osobiście jak ochota na cyrk najdzie, to telewizor sobie włączam na kanał Wiejska Street, bo tak taniej i śmieszniej). Biedna gawiedź radzyńska jest biedna, bo… jest biedna. Pożycz stary stówę do piątku, nie no nie da rady, ciężko jest okrutnie, a spłukany jestem, bo w tym roku do Chorwacji jedziemy, nad tym Bałtykiem to syf niemiłosierny, pogoda do dupy i drogo straszliwie. A tu wiesz, cienko z kasą i bida taka jakaś ogólnie.
|
Komentarze