Radzyń Podlaski - Nasze miasto z dobrej strony! Mamy 20 kwietnia 2024 imieniny: Agnieszki, Czesława

Już niedługo

Nigdzie się nie wybieraj... Siedź spokojnie w domu i oglądaj telewizję, albo czytaj książki :)
Dodaj wydarzenie
Zobacz wszystkie

Reklama

Rozkład jazdy autobusówOgłoszeniaImprezy i wydarzeniaCeny paliw

Kryzys - czy aby na pewno?

Mariusz Szczygieł   
wtorek, 14 kwietnia 2009 22:24

kryzys{xtypo_dropcap}B{/xtypo_dropcap}ałem się- bo kto chociaż przez chwilę by się nie bał? Kryzys- to magiczne słowo, które oznacza upadek tego co znam. Od dzisiaj nie mogę już niczego planować, nie wiem co będzie jutro...

Upadły banki w USA, zmniejszyła się ilość oligarchów w Rosji, Niemcy dali każdemu 2500 euro w zamian za zmianę samochodu na nowy- ratują swój rynek motoryzacyjny. Cały świat "wpompowuje" gigantyczne sumy pieniędzy w swoją gospodarkę- jest kryzys, największy kryzys odkąd pamiętam. Jak mówią najstarsi ekonomiści- jeszcze większy niż w dwudziestych latach ubiegłego stulecia.

A u nas?

Życie w naszym Radzyniu, w tej od wieków wyśmiewanej Polsce B jakoś toczy się dalej swoimi ścieżkami. Ludzie pracują, uczą się i kupują. Budują się drogi, nowe domy, powstają nowe miejsca pracy. Jakby na przekór wieściom o coraz gorszej sytuacji.

Przeżyliśmy Święta Wielkanocne. Markety w naszym mieście nie zaciskały pasa- wręcz przeciwnie- codziennie wielkie kolejki przed kasami. "Kryzysu u nas nie widać"- usłyszałem z ust kasjerki. Jak głosi plotka- już niedługo będzie budować się u nas Tesco- w czasach kryzysu? To dziwne...

Gigantyczne kolejki przy wymianie opon- wiosna przecież przyszła. Coraz więcej samochodów w Radzyniu, coraz więcej opon, coraz więcej zużytego paliwa- kryzys... z miejscami parkingowymi.

Załamała się sprzedaż za naszą wschodnią granicą. Nie ma czego wozić- polskie TIR-y stoją. Ktoś sprzedał całą swoją firmę, wyprzedaje jeden samochód za drugim. Czy to na pewno ten sam kryzys, o którym tak głośno? Wydaje się, że chyba jednak nie... Pamiętamy wszyscy problemy Ukrainy z regulowaniem płatności za gaz, a przez to blokadę dostaw gazu także dla innych państw Europy. To wszystko działo się przed kryzysem. Ten kryzys to raczej następstwo niewydolności całego państwa ukraińskiego... a może nawet próba pokazania Rosji, że można utemperować jej mocarstwowe ambicje- ale to jedynie moja teoria spiskowa.
A co w tym czasie robią szefowie firm transportowych i spedycyjnych? Walczą między sobą, prześcigając się w zmniejszaniu cen za przewóz towarów- psując zbudowany przez siebie rynek, ku uciesze kontrahentów. Gdzież są dzisiaj ci przewoźnicy, którzy jeszcze w czerwcu ubiegłego roku, blokowali ulice naszego miasta, jednocząc się w ogólnopolskiej akcji "Ślimak"?

Nasze miejcowe firmy coraz gorzej prosperują- prezes na łamach prasy prosi o korzystanie z usług prowadzonej przez niego firmy, namawia do płacenia trochę wyższej ceny za bilet, aby utrzymać dzięki temu miejsca pracy. Czy to ten słynny kryzys? Chyba nie... To raczej zmarnowane i całkowicie zatrzymane zmiany zapoczątkowane przez wcześniejszego zarządcę firmy. Zaślepienie wielkością marki i niedostosowanie do potrzeb klienta... Tak jakby czas się tutaj zatrzymał. A tuż obok inni, którym jednak opłaca się wyjść naprzeciw oczekiwań klienta.

Nie jestem oderwany od rzeczywistości, nie jestem też przesadnym optymistą. Wydaje mi się jednak, że ogólnoświatowe media dostały wspaniałą pożywkę. Najprostszy temat na kolejne wydanie- znaleźć upadającą firmę i zrzucić zastaną sytuację na wszechobecny kryzys. W moim odczuciu to właśnie kryzys medialny- wywołany przez media i przez nie podtrzymywany. Podtrzymywanie społeczności w nieustającym strachu o jutro jest im jak najbardziej "na rękę". To magiczne słowo dało też wyśmienity pretekst szefom firm do pozbycia się pracowników. Albo do ich straszenia- już od dawna nie mówi się przecież: "Na twoje miejsce jest 10 osób"- teraz wystarczy zdanie: "Jest kryzys"...

Zgoda- widzieliśmy wszyscy ludzi, którym odebrano domy w Stanach Zjednoczonym, bo nie byli w stanie spłacić zaciągniętych długów. Ale bądźmy szczerzy- kto jak nie oni doprowadzili do zapaści fiansowej swego kraju? Gdzie jeszcze społeczeństwo żyło aż tak zadłużone jak w USA? Gdzie jeszcze panowała taka propaganda sukcesu? Największego i najsilniejszego państwa na świecie. To przecież nie w naszym kraju samochody osobowe mają silniki jak ciężarówki, to nie Polakom dawano kredyty bez żadnego zabezpieczenia- i dobrze- dzięki temu dzisiaj mamy mniej zmartwień i rozczarowań.

Jak przeciwstawić się kryzysowi- emocjonalnemu? Innego moim zdaniem nie ma w naszym kraju i naszym mieście. Im mniej wiesz, tym dłużej żyjesz- to chyba najwłaściwsze sformułowanie. Im mniej złych informacji do nas dociera, tym jesteśmy szczęśliwsi, bo stres jest naszym największym wrogiem.

Nie dajmy się kryzysowi! Nie pozwólmy nadużywać tego słowa!