Radzyń Podlaski - Nasze miasto z dobrej strony! Mamy 19 kwietnia 2024 imieniny: Leona, Tymona

Już niedługo

Nigdzie się nie wybieraj... Siedź spokojnie w domu i oglądaj telewizję, albo czytaj książki :)
Dodaj wydarzenie
Zobacz wszystkie

Reklama

Tylko we Lwowi

Marusia   
wtorek, 08 września 2009 16:00

LwówTo miasto jest dla mnie naprawdę niesamowite! Dlatego pierwszym etapem podróży na Krym jest Lwów. Nie sposób go pominąć. Dlaczego?

Na początek dla tych, którzy traktują wypad do tej pięknej miejscowości jako miejsca na zakupy, trochę informacji na co warto zwrócić uwagę. Byłam tam kilka razy i od pierwszej wizyty czułam się tam jak w domu. Zakochałam się w nim i wciąż ciężko mi się pogodzić z zaborem go przez Sowietów. No, ale trudno, do Ukraińców ciężko mieć o to pretensje.

Jeśli zaglądamy do Lwowa to pierwszym obiektem jest Dworzec. Po krótkim spacerze po dworcu, całkiem bezpiecznym, ponieważ kręci się tu mnóstwo ochrony, policji, wojska i Kto Ich Tam Wie w mundurach i "patelniach", czyli dla nas trochę śmiesznych czapkach, proponuje udać się na za budkę z gazetami gdzie.. jest pętla tramwajowa. Do Centrum, pod Teatr Opery i Baletu jedzie 1 i 9. Myśmy wsiedli do 9... zapłaciliśmy konduktorce 50 kopiejek, schowała do kieszeni w fartuchu i dała nam bilety. Jak się okazało 9 jedzie do centrum ale… naokoło.. także podziwialiśmy widoki ulicy m.in. Ivana Franki dojeżdżaliśmy już w znajome miejsca i... pech.. coś zatarasowało drogę tramwajowi.. trwało to i trwało... w końcu motorniczy wysiadł, rozłożył ręce i.. wyszliśmy.. okazało się, że jesteśmy blisko celu... 11:30... zaczęliśmy znajomość z miastem z Prospektu Swobody, przechodząc koło pomnika Adama Mickiewicza udajemy się na lwowskie corso czyli Prospekt Szewczenki. Idziemy tą ruchliwą ulicą i dochodzimy do Placu Akademickiego, na którym stoi pomnik Michała Hruszewskiego (1866-1934) jednego z najznakomitszych historyków ukraińskich. Tu troszkę błądziliśmy szukając następnego punktu wg. przewodnika "Lwów miasto wschodu i zachodu", z którego m. in. czerpię tą wiedzę. Dalej idąc ulicą Dragomanowa dochodzimy do budynku biblioteki uniwersyteckiej. Ponoć w środku ładna.. z zewnątrz.. koszmar z długimi wąskimi oknami, o charakterze jakby bardziej obronnym niż intelektualnym.. Idąc dalej docieramy do pałacu Dunikowskiego, obecnie Muzeum Narodowe. Z Cytadeli schodzimy w dół.. i spotykamy .. niespodziewanie.. ślad polskości... studzienkę kanalizacyjną... inż. Słowik Lwów. Na przeciwko kościoła św. Łazarza znajduje się ulica Stepana Bandery, powstała jako droga prowadząca do dworca kolejowego i na początku nazywana była Nowym Światem, a później imieniem Leona Sapiehy. Ulica Bandery kończy się placem Kropiwnickim (dawny pl. Solarni, a przed 1944 pl. Abpa J. Bilczewskiego), na którego środku stoi kościół Św. Elżbiety, z daleka widoczny, witający gości swymi smukłymi wieżami. Jesteśmy na ulicy Gorodockiej (Gródeckiej) i zmierzamy do końca wędrówki... spoglądając na brukowaną jezdnię (austriacką kostkę chcą wykupić... Austriacy to najnowsza nowina we Lwowie!!) oglądamy XIX wieczne kamieniczki. Gorodocką dochodzimy po gmach Opery.

A wracając do samego miasta - Starówka lwowska jest czadowa, podoba mi się nawet bardziej niż taki klasyk jak Praga, do tego ma niesamowity klimat kiedy przechadzasz się wśród przepięknej architektury i czujesz się super bez względu na to o jakiej porze roku tam jesteś.

{morfeo 123}

 

Zaloguj się, aby dodać komentarz. Nie masz jeszcze swojego konta? Zarejestruj się.