Już niedługo
Zobacz wszystkie
Reklama

Komentarze
- Sztuka inspiruje i wzbogaca – aukcja Art in House ...
Czy jest wielkim problemem aby zdjęcia były pokazane chronologicznie
- 1410 - Jazzowy dzień w Radzyniu Podlaskim – koncert i war...
Prezydent Andrzej Duda potrafi śpiewać? Pewnych granic się nie przekracza.
- pioter - Jazzowy dzień w Radzyniu Podlaskim – koncert i war...
Zaproś PAD.Maiteczki w kropeczki będą gratis.
- bob - Jazzowy dzień w Radzyniu Podlaskim – koncert i war...
Ok. Super. Koncert jak koncert zespołów światowych, o których nikt w Pl nie słyszał. Festyn i koncer...
- LomoZ - Pracujesz? Możesz skorzystać z bezpłatnych szkoleń
Czy Cech Rzemiosł ma własne dochody czy to budżetówka ?
- niepokorny
Tylko we Lwowi |
Marusia | |||
wtorek, 08 września 2009 16:00 | |||
Na początek dla tych, którzy traktują wypad do tej pięknej miejscowości jako miejsca na zakupy, trochę informacji na co warto zwrócić uwagę. Byłam tam kilka razy i od pierwszej wizyty czułam się tam jak w domu. Zakochałam się w nim i wciąż ciężko mi się pogodzić z zaborem go przez Sowietów. No, ale trudno, do Ukraińców ciężko mieć o to pretensje. Jeśli zaglądamy do Lwowa to pierwszym obiektem jest Dworzec. Po krótkim spacerze po dworcu, całkiem bezpiecznym, ponieważ kręci się tu mnóstwo ochrony, policji, wojska i Kto Ich Tam Wie w mundurach i "patelniach", czyli dla nas trochę śmiesznych czapkach, proponuje udać się na za budkę z gazetami gdzie.. jest pętla tramwajowa. Do Centrum, pod Teatr Opery i Baletu jedzie 1 i 9. Myśmy wsiedli do 9... zapłaciliśmy konduktorce 50 kopiejek, schowała do kieszeni w fartuchu i dała nam bilety. Jak się okazało 9 jedzie do centrum ale… naokoło.. także podziwialiśmy widoki ulicy m.in. Ivana Franki dojeżdżaliśmy już w znajome miejsca i... pech.. coś zatarasowało drogę tramwajowi.. trwało to i trwało... w końcu motorniczy wysiadł, rozłożył ręce i.. wyszliśmy.. okazało się, że jesteśmy blisko celu... 11:30... zaczęliśmy znajomość z miastem z Prospektu Swobody, przechodząc koło pomnika Adama Mickiewicza udajemy się na lwowskie corso czyli Prospekt Szewczenki. Idziemy tą ruchliwą ulicą i dochodzimy do Placu Akademickiego, na którym stoi pomnik Michała Hruszewskiego (1866-1934) jednego z najznakomitszych historyków ukraińskich. Tu troszkę błądziliśmy szukając następnego punktu wg. przewodnika "Lwów miasto wschodu i zachodu", z którego m. in. czerpię tą wiedzę. Dalej idąc ulicą Dragomanowa dochodzimy do budynku biblioteki uniwersyteckiej. Ponoć w środku ładna.. z zewnątrz.. koszmar z długimi wąskimi oknami, o charakterze jakby bardziej obronnym niż intelektualnym.. Idąc dalej docieramy do pałacu Dunikowskiego, obecnie Muzeum Narodowe. Z Cytadeli schodzimy w dół.. i spotykamy .. niespodziewanie.. ślad polskości... studzienkę kanalizacyjną... inż. Słowik Lwów. Na przeciwko kościoła św. Łazarza znajduje się ulica Stepana Bandery, powstała jako droga prowadząca do dworca kolejowego i na początku nazywana była Nowym Światem, a później imieniem Leona Sapiehy. Ulica Bandery kończy się placem Kropiwnickim (dawny pl. Solarni, a przed 1944 pl. Abpa J. Bilczewskiego), na którego środku stoi kościół Św. Elżbiety, z daleka widoczny, witający gości swymi smukłymi wieżami. Jesteśmy na ulicy Gorodockiej (Gródeckiej) i zmierzamy do końca wędrówki... spoglądając na brukowaną jezdnię (austriacką kostkę chcą wykupić... Austriacy to najnowsza nowina we Lwowie!!) oglądamy XIX wieczne kamieniczki. Gorodocką dochodzimy po gmach Opery. A wracając do samego miasta - Starówka lwowska jest czadowa, podoba mi się nawet bardziej niż taki klasyk jak Praga, do tego ma niesamowity klimat kiedy przechadzasz się wśród przepięknej architektury i czujesz się super bez względu na to o jakiej porze roku tam jesteś. {morfeo 123}
|