Radzyń Podlaski - Nasze miasto z dobrej strony! Mamy 19 maja 2024 imieniny: Mikołaja, Piotra

Dominiki Leszczyńskiej podróżowanie z Leszkiem Mądzikiem

Mariusz Bober   
poniedziałek, 25 stycznia 2010 22:36

Dominika LeszczyńskaW piątkowy wieczór 22 stycznia w Bibliotece Pedagogicznej w Radzyniu miała miejsce promocja książki Dominiki Leszczyńskiej o Leszku Mądziku pt. „Leszek Mądzik. Podróż".

Śmiało można napisać, że było wręcz rodzinnie i elitarnie. Dariusz Gałan, podjął się czytania fragmentów książki autorki. Ciekawym elementem wydarzenia była obecność Marka Maleszyka. Pan Marek to aktor teatru, który w tamtym czasie, tj. na początku lat 70., działał pod szyldem Teatru Akademickiego KUL. Obecny był również Poseł RP Jerzy Rębek. Nie obyło się bez zabawnych historii jak również pytań z sali, które jeszcze bardziej ożywiły spotkanie. Małym mankamentem spotkania był fakt, że nie zdążyły dojechać książki, ale nie przeszkodziło to, w ciekawej prezentacji książki przez autorkę. Również samo przygotowanie spotkania przez Bibliotekę Pedagogiczną na wysokim poziomie! Lampka wina sprzyjała rozmowom kuluarowym. Poniżej kilka pytań do bohaterki wieczoru.

{morfeo 240}

Mariusz Bober.: Nie będę ukrywał, że w mojej świadomości nie egzystowała postać Leszka Mądzika i nie wzbudzała ona we mnie emocji. Może również, dlatego, że sam Mądzik nie jest tak wypromowany jak gwiazdy pop-u. Jednak dla znawców to osobistość, która dość głęboko potrafi poruszyć odbiorcę. Co w Tobie budzi największe emocje, jeśli chodzi o bohatera Twojej książki?

Dominika Leszczyńska.: Leszek Mądzik nie jest gwiazdą pop-kultury, jego spektakle uderzają w inne struny. Zapytaj o niego w Lublinie, tam wiedzą kto to jest Mądzik. Myśląc o swoich osobistych doświadczeniach, przywołam wrażenia, jakie zrobił na mnie spektakl SZCZELINA. Obejrzałam go jeszcze w latach 90., jako studentka historii sztuki KUL. Wyszłam wstrząśnięta, poruszona. Wtedy nie myślałam, że pewnego dnia napiszę książkę o twórcy Sceny Plastycznej. Zastanawiałam się jednak, skąd wziął się taki teatr.

M.B.: Już po krótkiej prezentacji dowiadujemy się, że jest postacią
nieodgadnioną, kontrowersyjną i może obecnie nie zależy mu na medialnym rozgłosie. Wydaje się jednak, że jest na tyle ważną postacią, że warto o nim mówić. Czy pisząc książkę kierowałaś się chęcią zareklamowania tego, czym się zajmuje i kim jest Mądzik?

D.L.: Nie, na pewno nie kierowała mną chęć promocji Leszka Mądzika. Myślę, że jej nie potrzebuje. „Podróż" napisałam dla siebie. Można powiedzieć, że miałam taką potrzebę. Lubię pisać, robię to od dawna, a taki temat nie zdarza się na co dzień. Kiedy pod koniec 2006 roku Jolanta Janson, wydawca, zaproponowała mi współpracę, wiedziałam już jak będzie wyglądała moja książka. No, może trochę przesadziłam. Zakładałam, że całe przedsięwzięcie zabierze mi jakieś pół, góra rok czasu; tymczasem dopiero po upływie trzech lat „Podróż" wyszła z drukarni. Oczywiście, tej książki nie byłoby też bez zgody, błogosławieństwa Leszka Mądzika.

M.B.: Zakładam, że realizacja projektu nie mogła obyć się bez takich stanów jak: fascynacja, pasja, ciekawość, zainteresowanie, twórczość, etc. Co było przyjemne a co trudne w realizacji książki?

D.L.: O, tak. Kiedy zaczynałam gromadzić materiały byłam maksymalnie nakręcona. To było wyzwanie. O teatrze Mądzika napisano już bardzo wiele, ale nikt przede mną nie wziął na warsztat biografii jego twórcy. Miałam wielkie pole do popisu, ale też ogromną tremę. Wyjazdy na Kielecczyznę, na Święty Krzyż, do Bartoszowin, Stryczowic, Mominy, Kielc, tj. w rodzinne strony bohatera, uzmysłowiły mnie, że dotykam czegoś wyjątkowego. Chodziłam po śladach małego Leszka ze świadomością, że wdzieram się w jego prywatność. Pracowałam pod presją czasu - na moich oczach odchodzili najstarsi świadkowie tamtych wydarzeń. Dużo trudniejsza była praca nad okresem lubelskim, teatralnym. To z jednej strony wynika ze specyfiki Sceny Plastycznej, druga rzecz to osobowość samego Leszka Mądzika. Niewątpliwie budzi on w swoich współpracownikach i widzach wiele skrajnych emocji.
Pisanie biografii-reportażu wymagało ode mnie ogromnej samodyscypliny. Kiedy emocje opadły, a trzeba było usiąść przed komputerem, pojechać do archiwum, biblioteki, zająć się autoryzacją, zebrać i skatalogować cały materiał – zaczęła się mozolna, ciężka praca.

M.B.: Bardzo mnie interesuje Twoje zdanie nt ludzi, którzy posiadają jakąś naglącą ich pasję i nie wyobrażają sobie bez niej życia czy pracy. W czym z całą pewnością byś się nie odnalazła i nie miałabyś weny by w tym się realizować?

D.L.: Ja nie wyobrażam sobie życia bez pisania. To oczywiście kwestia tematu i ... przekonania.

M.B.: Czego możemy nauczyć się od Leszka Mądzika, jeśli chodzi o temat przekuwania swoich, w tym przypadku, wizji artystycznych w dotykalne formy, by zbytnio nie stracić kontaktu z rzeczywistością. Twoim zdaniem, jak sobie radzą ludzie sztuki z prozą życia.

D.L.: Wielu moich rozmówców zauważyło, że Leszek Mądzik od początków swej działalności starał się, aby z uprawiania sztuki czerpać nie tylko satysfakcję. Konsekwentnie wciela to w życie. Sztuka kosztuje, musi kosztować.

M.B.: Gdyby doszło do spotkania z Mądzikiem w naszym mieście byłoby to dość spektakularne wydarzenie. Twoim zdaniem, jakie są szanse, że bohater pojawi się w Radzyniu?

D.L.: Są już takie pomysły u nas, jest także zainteresowanie Leszka Mądzika udziałem w takim przedsięwzięciu. Myślę, że czas pokaże.

M.B.: Gdyby nie Mądzik to, o kim chciałabyś napisać swoją książkę? Może kolejną?

D.L.: Na pewno o swoim Ojcu, ale to byłaby zupełnie inna rzecz. Jestem w centrum wydarzeń, pewnie nie stać byłoby mnie na reporterski obiektywizm. W tym wypadku wolałabym pisać o jego malarstwie. Teraz pracuję nad rodzajem ewidencji miejsc pamięci w powiecie radzyńskim. To będzie pozycja o zupełnie innym ciężarze gatunkowym, ale bardzo potrzebna. Poza tym od paru lat zbieram materiały do opowieści o dawnym Radzyniu. Trochę brakuje mi czasu, żeby nad tym usiąść i sfinalizować.

M.B.: Pytanie otwarte: jak podsumujesz dotychczasowe zmagania związane z realizacją tego projektu?

D.L.: Pytasz o „Podróż"? Cieszę się, że mi się udało. Nieraz chciałam się wycofać, dać sobie spokój. Moja literacka podróż nie była wcale łatwiejsza od tej Mądzikowej. Główny bohater, pomimo różnicy zdań w niektórych kwestiach, przyznał, że bardzo wysoko ocenia moją książkę. Jest w sumie bardzo osobista. Jeżeli kiedyś zawita do Radzynia, może warto go o to zapytać.

Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych tak świetnych pozycji!

 

Zaloguj się, aby dodać komentarz. Nie masz jeszcze swojego konta? Zarejestruj się.