Radzyń Podlaski - Nasze miasto z dobrej strony! Mamy 20 czerwca 2025 imieniny: Bogny, Florentyny

Już niedługo

ŚWIĘTOJAŃSKA NOC SPORTOWA – 27-29.06.2025 image
ŚWIĘTOJAŃSKA NOC SPORTOWA – 27-29.06.2025, 27.06.2025, Radzyńpodlaski
Dodaj wydarzenie
Zobacz wszystkie

Reklama

Z Radzynia przez Irak do Afganistanu. Bohater czy chłopak z podwórka?

Anna Małoszewska   
poniedziałek, 08 listopada 2010 01:00

Mała Polska...

Życie Pana Pawła Kapłana ściśle związane jest z Radzyniem Podlaskim. Co prawda urodził się w Elblągu, ale mając 6 lat, 13 grudnia 1981, przeniósł się z rodzicami do naszego miasta, gdzie spędził młodość.

Dzisiaj mieszkają tu jego mama oraz siostra wraz z mężem. Po skończeniu szkoły średniej, szukając pomysłu na życie, a mając korzenie wojskowe, zgłosił się na ochotnika do armii. Po siedmiu latach spędzonych w kraju, spragniony adrenaliny i mocnych wrażeń, zgłosił swoją kandydaturę do misji zagranicznej na Bałkanach, jednak nie dostał przydziału. W styczniu 2004 roku Pan Paweł znalazł się w II Zmianie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Republice Iraku, w skład której weszło ok. 2.5 tysiąca naszych rodaków.

Polski Kontyngent Wojska Polskiego Irak realizował swoje zadania (m.in. pomoc humanitarna, rozminowanie terenów, likwidacja składów broni i amunicji) do października 2008 roku. Już po kilku dniach spędzonych w Iraku, rzeczywistość wojenna dała o sobie znać w sposób brutalny i nieco mniej brutalny. W sposób nieco mniej brutalny – poprzez odległość, jaka dzieli żołnierza od domu rodzinnego. - W obecnych czasach dzięki cudom technicznym i hojności naszej armii, za pośrednictwem satelit komunikacyjnych każdy żołnierz w rejonie misji ma możliwość codziennego telefonowania do najbliższych za całkowitą darmoszkę. Oczywiście jest limit – na telefon stacjonarny 10 minut dziennie, na komórkowy – 5 minut – mówi Pan Paweł. Żołnierze mają też możliwość korzystania z przeróżnych komunikatorów internetowych. Ale rozłąka z rodziną zawsze jest najtrudniejsza i nic nie jest w stanie zastąpić bliskości najbliższych. – Najwspanialsze są zawsze szczęśliwe powroty do domu. Ponadto bardzo dają się we znaki pustynny krajobraz, zróżnicowanie temperatur i klimatu. No i wojskowe jedzenie, któremu czasem daleko do prawdziwego jedzenia – chociażby jajecznica w proszku, która, jak mówi Pan Paweł, ma z jajecznicą tyle wspólnego, ile on ma z Dalajlamą. Przeważnie żołnierze żywią się kuchnią amerykańską, czego konsekwencją jest przybycie paru kilogramów tu i ówdzie. Ale ponieważ optymiści szukają wszędzie plusów, tutaj też dało się te plusy odnaleźć. Zaplecze kuchenne na misjach dało możliwość nauczenia zagranicznego kolegę – żołnierza nazwy polskich potraw. I choć pewnie niejednokrotnie pojawiało się pytanie: „Co ja robię tu?” – wojenną rzeczywistość trzeba było wziąć na bary i z pełną odpowiedzialnością wykonać podjęte zadania.

Brutalna rzeczywistość wojny to niebezpieczne wyjazdy na patrole, strzelające zewsząd granaty i pociski moździerzowe. Czyli po prostu codzienne igranie ze śmiercią. Pierwsze zetknięcie się z nią Pana Pawła miało miejsce w dość nietypowym miejscu - na stołówce, kiedy do garów wpadły pociski karabinowe. Kilka dni później udaremniona została próba zamachu samobójczego. W bazie znalazły się dwa samochody wypełnione materiałami wybuchowymi. Kierowca pierwszego samochodu został zastrzelony, a pułapka eksplodowała. Strzały oddane były również w kierunku drugiego samochodu – cysterny, która eksplodowała w momencie, gdy wyskoczył z niej terrorysta. W wyniku wybuchu żołnierze oraz znajdujący się nieopodal Irakijczycy, zostali ranni. Wszystko to miało miejsce w godzinach porannych. Eksplozje bomb zbudziły ze snu Pana Pawła. Wspomina, że krajobraz był niemalże jak po tsunami, a jeszcze kilka dni po wydarzeniu można było znaleźć w bazie odłamki samochodów. Później jeszcze kilkakrotnie zdarzało się, że pociski przelatywały żołnierzom (wśród których znajdował się i Pan Paweł) nad głowami, lub lądowały w niewielkich odległościach.

Po misji w Iraku, Pan Paweł Kapłan znalazł się w Afganistanie. Na pytanie o strach, odpowiada, że tylko głupcy się nie boją, bo na spadające bomby i ostrzały nie ma mocnych, a takie zetknięcia się ze śmiercią pozostawiają mniejsze lub większe ślady w ludzkiej psychice. Sam Pan Paweł po udaremnionym irackim zamachu samobójczym przez długi czas odczuwał strach przed cysternami. - Żołnierze pełniący służbę w Polskich Kontyngentach Wojskowych mają możliwość korzystania z pomocy psychologa zarówno w trakcie misji jaki przed jej rozpoczęciem oraz po powrocie do kraju. Po zakończonej misji mają możliwość wyjazdu wraz z rodziną na turnusy rehabilitacyjne połączone z treningami psychologicznymi - informuje mjr Piotr Jaszczuk, zastępca Rzecznika Prasowego Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych. Z ostatniej, siedmiomiesięcznej zmiany w Afganistanie, Pan Paweł wrócił w maju 2010 roku. Na misjach pełnił funkcję łącznościowca, dla którego jednym z ważniejszych zadań jest sprowadzenie Medevacu – miejscowego śmigłowca ratunkowego. Ponieważ w przyszłym roku minie dokładnie 15 lat, odkąd zaciągnął się do wojska, w czerwcu Pan Paweł zamierza przejść na emeryturę. Jak informuje mjr Piotr Jaszczuk, Zastępca Rzecznika Prasowego Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych, żołnierz może przejść na emeryturę minimalnie po 15 latach służby. Praca w składzie Polskich Kontyngentów Wojskowych zwiększa prawo do tego świadczenia - Za każdy rozpoczęty miesiąc służby żołnierz ją pełniący otrzymuje dodatkowo 0,5% do emerytury. Wskaźnik ten jest uwzględniany po osiągnięciu minimalnej wymaganej wysługi . I tak przykładowo po 6 miesiącach - udział w jednej zmianie misji jest to 3%. Przy kolejnym wyjeździe sumowane są dni pełnienia służby. Pan Paweł nie wraca do Afganistanu, bo wie, że jeżeli pojedzie tam raz jeszcze, to pojedzie i po raz kolejny. A w domu, w Warszawie, czekają na niego żona i 12 – letni syn, dla którego kontakt z tatą jest bardzo ważny. – Poza tym jestem urodzony pod szczęśliwą gwiazdą, ale ta gwiazda może w każdej chwili zgasnąć – mówi Pan Paweł, który po przejściu na wojskową emeryturę zamierza poświęcić się swojej innej pasji – remontowaniu zabytkowych motocykli.

Źródło: Serwis Internetowy Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych. Zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Pana Pawła Kapłana oraz z Internetu.

PS: Trochę prywaty od autorki tekstu. Kiedy byłam małym dzieckiem, na Pana Pawła mówiłam: „Pan Motor”, bo przyjeżdżał do nas wielkim, hałaśliwym jednośladem. Od tamtego czasu minęły lata świetlne… ale przywołany pseudonim w mojej rodzinie nie ginie :-)

{morfeo 533}

 

Komentarze  

 
#1 wstydniepokorny 2013-09-20 22:20
przyznam się że nie widzę żadnego interesu Polski w okupacji Iraku czu Afganistanu poza hańbą narodową. Nawet sowieci nie wciągnęli nas w tą brudną wojnę a NATO tak.
 

Zaloguj się, aby dodać komentarz. Nie masz jeszcze swojego konta? Zarejestruj się.

noimage
Praca przy dociepleniach
piątek, 13 czerwca 2025
noimage
Króle młode.
czwartek, 12 czerwca 2025
noimage
Oddam kotki za darmo
piątek, 20 czerwca 2025