Już niedługo
Reklama
Komentarze
- Dlaczego z ulicy Wyszyńskiego wykonawca „zrywał as...
I tak jest codziennie. Ruletka albo totolotek. Nigdy nie wiadomo, która ulica, na którym odcinku i w...
- rogazzzo - Dlaczego z ulicy Wyszyńskiego wykonawca „zrywał as...
Przejeżdżając dzisiaj ulicam Radzynia zobaczyłem wściekłość kierowców. Ulica Warszawska nieprzejezdn...
- task55 - Wieczór z kulturą żydowską
pomagają w pokojowych kontaktach z narodem palestyńskim. Jak widać, niektórym to nie przeszkadza.
- zimny - Co to znaczy zniszczyć drzewo?
Poprzednicy pozostawili swoich na czatach.
- eSPe - Co to znaczy zniszczyć drzewo?
Związki zawodowe w Urzędzie Miasta, co Wy tam szanowni gospodarze robicie że pracownicy muszą związk...
- LomoZ
"Malowane słowem i obiektywem" - W roli głównej Urszula Gronowska i Jacek Zaim |
Mariusz Bober | |||
poniedziałek, 17 maja 2010 20:22 | |||
„To będzie naprawdę udana impreza "Malowana słowem i obiektywem" w piątkowe majowe popołudnie. Zabierz ze sobą Przyjaciół, gwarantujemy, będzie i kulturalnie i romantycznie. A później już tylko, a może już tylko spacerkiem po radzyńskich alejkach z głową pełną zasłyszanych wierszy i obrazów!” Taka zapowiedź imprezy widniała w kalendarzu na naszej stronie. A jak było? Poza pogodą nieco deszczową, jak również „burzowymi chmurami” nad Biblioteką Pedagogiczną wszystko jak w opisie imprezy. Ponad godzina i 10 minut. Mimo, że przez moją głowę przebiegały myśli innego kalibru i nieco poza tematem wydarzenia, nie da się ukryć, że zestawienie poezji, obrazu i muzyki w multimedialny spektakl zupełnie udane! Czy można do czegoś się przyczepić? Każdy pewnie na swój sposób, ma coś do dodania. Może dla mnie było nieco za długo, ale mogę się tłumaczyć zmęczeniem percepcji bo raczej przyjemnym doznaniem była możliwość zatrzymania się i wysłuchania opowieści o przemijaniu. Mnie przekaz spektaklu skłonił do refleksji nad sensem życia. Do refleksji nostalgicznej ale ciepłej i dobrotliwej. Impreza rzeczywiście kameralna i z całą pewnością warto zobaczyć fotografie Jacka Zaima (www.zaim.pl). Choć one zdecydowanie jeszcze lepiej współbrzmią z poezją Urszuli Gronowskiej i w oprawie muzycznej. Artyści dopracowali się swojego autorskiego stylu i robią to profesjonalnie. Ci, którzy wybrali się na imprezę czasu nie stracili. Zaś rozmowy kuluarowe niekoniecznie już były takie plastyczne i pełne optymizmu jeśli chodzi o lokalną tkankę kulturową, jak również dotyczących przedziwnych decyzji w sprawie sytuacji biblioteki. Oto ujawnia się dualizm życia. Z pewnością przemijamy, ale ważne jest w jakim stylu. Możemy przemijać pięknie, po cichu lub drastycznie, dramatycznie, w zapomnieniu, byle jak, byle gdzie, za byle co. Chciałbym przeżywać częściej radość podczas konsumowania takiego rodzaju sztuki bez świadomości, że między wierszami nie rozpościera się drut kolczasty za którym jest pole minowe. Balansowanie pomiędzy radością i kontemplowaniem miłego przekazu, a prawie nijakością w kwestii pobudzania lokalnej kultury jest obarczone dużym ryzykiem. Ta radość z doznań dotyka ostrza chimerycznych decyzji dotyczących losów instytucji kulturalnych. „A później już tylko, a może już tylko spacerkiem po radzyńskich alejkach z głową pełną zasłyszanych wierszy i obrazów!” Owszem, później był ten spacerek z głową pełną zasłyszanych wierszy i obrazów, tylko wydźwięk był nieco inny. Zdecydowanie bardziej powściągliwy i zamyślony! Bo, obok udanej imprezy brakuje klimatu w mieście, który pozwoliłby zakwitnąć znacznie większej liczbie tego typu spotkań. Spektakl oczywiście udany, choć optymizm dotyczący kulturowego prosperity bardziej stonowany. Radzyńska chimera nadal grasuje. Choć w duchu pytam, kiedy przyjdą czasy w Radzyniu, kiedy nasza radość i optymizm, nie będą chodzeniem po polu minowym antykreatywnych decyzji dotyczących rozkwitu twórczego ducha naszego miasta! Foto: www.koczkodaj.com {morfeo 331}
|
Komentarze