
Komentarze
- Wesprzyj zbiórkę na sztandar szkoły!
Zbiórka na sztandar szkoły ale ukraińskie flagi na szkołach i urzędach wieszali za publiczne pieniąd...
- Kamx - Rusza przebudowa ul. Chmielowskiego
Dziękuję
- niepokorny - W radzyńskim parku będzie fontanna
A Eurokołchoz da kasę na to wszystko? Czy tylko z naszych podatków?
- kinga75 - Wniosek na park złożony
" money makes this world go round"!
- niepokorny - Wniosek na park złożony
A ja wiem, że radni oprócz zajmowania się rozwojem Miasta mają też po prostu jeszcze czas, energię i...
- Admin iledzisiaj.pl
Radzyń. W stanie nietrzeźwości przewoziła trzyletniego synka |
Michał Maliszewski | |||
piątek, 26 września 2014 18:38 | |||
Wszystko wskazywało na to, że kobieta mogła być nietrzeźwa. Komunikat przekazany został podległym patrolom. Chwilę później policjanci zauważyli pojazd na rondzie przy skrzyżowaniu ulic Wisznickiej z Lubelską. Mimo znaków dawanych przez funkcjonariuszy do zatrzymania kierująca oplem nie reagowała, nagle przyspieszyła próbując zgubić policyjny radiowóz. Ucieczka zakończyła się przy ul. Sitkowskiego. Tam została zatrzymana do kontroli. Za kierownicą vectry siedziała 40-letnia mieszkanka powiatu puławskiego. Po krótkiej rozmowie mundurowi wiedzieli już dlaczego kierująca próbowała uciec. Od kobiety czuć było wyraźną woń alkoholu, miała trudności z wysławianiem się i odpowiedzią na pytania. Stan nietrzeźwości Joanny S. potwierdziło badanie. Okazał się, że miała w organizmie blisko 2 promile alkoholu. Kobieta będąc w takim stanie wiozła swojego 3 letniego syna. Na szczęście dzięki reakcji przypadkowego kierowcy i szybkiej interwencji policjantów nie doszło do nieszczęścia. Jak ustalili mundurowi kobieta nie posiadała także uprawnień do kierowania. Dziecko oddane zostało pod opiekę wujka. Kobieta będzie odpowiadała za popełnione wykroczenia, dodatkowo usłyszy zarzuty dotyczące jazdy w stanie nietrzeźwości oraz narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia. Za te przestępstwa grozić jej może kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
|
Komentarze