Radzyń Podlaski - Nasze miasto z dobrej strony! Mamy 19 maja 2024 imieniny: Mikołaja, Piotra

Janina Kiewel - Ja nie mam czasu się nudzić

Inka   
środa, 07 stycznia 2009 15:31

kiewel1Haftująca rusycystka, czyli Ja nie mam czasu się nudzić

Janina Kiewel sama o sobie mówi, że właściwie jest już w wieku emerytalnym. A potem zaczyna opowiadać o tym, czym się zajmuje – i wtedy okazuje się, że na życie typowej emerytki, pani Janina zupełnie nie ma czasu.

Mieszka w Radzyniu Podlaskim, gdzie sama wychowuje syna. Z wykształcenia filolog rosyjski, z zamiłowania nauczycielka. – Ja to chyba się urodziłam, żeby uczyć – przyznaje. W 2002r., po 16 latach pani Janina straciła pracę nauczycielki języka rosyjskiego. Uczyła w Szkole Podstawowej Nr 2 w Radzyniu. Był to okres, kiedy popularność rosyjskiego w szkołach spadła. W międzyczasie nasza bohaterka skończyła studia podyplomowe i przekwalifikowała się na nauczyciela bibliotekarza. – Przez dłuższy czas panował pewnego rodzaju marazm, jeśli chodzi o rosyjski. Za to teraz mam coraz większą ilość tłumaczeń, a odkąd pojawił się ośrodek dla uchodźców w Bezwoli, pracuję naprawdę sporo. Rosyjski jest moją pasją, uwielbiam mówić w tym języku – mówi o swoim zawodzie. Cały czas stara się także dokształcać w tej dziedzinie. Od 14 lat jest tłumaczem przysięgłym, a ostatnio najbardziej pociąga ją tematyka prawnicza i w tym kierunku się rozwija. W miarę możliwości finansowych pani Janina stara się jeździć za wschodnią granicę. W 1976r. byłam w Rosji po raz pierwszy, zaraz po pierwszym roku studiów. Ostatni rok poświęciłam pracy magisterskiej – napisałam ją ręcznie, a był to słownik mowy potocznej i wulgaryzmów dla studentów filologii rosyjskiej z komentarzem i ćwiczeniami – wspomina. Wyjazdów było sporo, m. in. ten, kiedy podczas studiów podyplomowych pojechała na rok do Instytutu Puszkina w Moskwie. Tam poznała wielu ludzi, a z przyjaciółmi z Iwanowa spotyka się do dziś. Jako harcerka organizowała też wycieczki dla uczniów. - Podczas jednej z nich mieszkaliśmy w akademiku. Z grupą harcerzy z radzyńskiego liceum i technikum pracowaliśmy w zakładzie tekstylnym jako pracownicy budowlani. Przez trzy dni mieliśmy szkolenie, a ja byłam za tłumaczkę. A potem razem z dziewczynami przycierałam ściany pod świeży tynk. Po powrocie śmiałam się, że gdyby ktoś potrzebował tynkarza, to chętnie się najmę, bo wiem jak trzymać packę, docierać z dołu do góry, czy nosić cegły. – opowiada ze śmiechem. Najmilej wspomina jednak swoją podróż do Iwanowa, którą odbyła razem z trzyletnim wówczas synem. Pojechała tam fiatem 126 p, a był to niezły kawałek drogi, bo około 300 km za Moskwę. Maluch wzbudził sensację. – Wszyscy myśleli, że to jest samochód inwalidy. – śmieje się.

Pani Janina jako zodiakalny bliźniak interesuje się wieloma dziedzinami, m. in. sztuką. Do Kąkolewnicy na V Powiatowe Spotkania Twórców Wsi pojechała za namową koleżanki artystki. To właśnie znajoma przekonała ją, że nie warto chować się z talentem w czterech ścianach, tylko pokazać go innym. – Sama przygoda z haftem zaczęła się tak, że w momencie, gdy straciłam pracę nauczycielki, nie bardzo wiedziałam, co ze sobą zrobić. To było dla mnie bardzo dziwne uczucie – 1 września brzmiał pierwszy dzwonek, a ja nie szłam do szkoły. - mówi o początku swojego dość krótkiego, bo trwającego rok, bezrobocia. Potem znalazła sobie pracę w Brzozowicy Dużej gmina Kąkolewnica i tam do dziś uczy rosyjskiego.

kiewel2Wcześniej bywała na różnego rodzaju wystawach w ośrodku kultury, gdzie zainteresował ją haft. Kupiła kilka gazet z lekcjami haftu krzyżykowego i zwyczajnie zaczęła wyszywać. – Sama się nauczyłam – chwali się. – Robię to na czystej kanwie. Najbardziej podoba mi się liczenie oczek, samodzielny wybór kolorów. – opowiada o swojej pasji. Na ścianie pani Janiny wiszą haftowane słoneczniki –Ich wyhaftowanie zajęło mi tyle czasu, ile umierał papież. Wracałam z pracy, a miałam wtedy tylko 1/2 etatu, i wyszywałam. – mówi. Jej pierwszą pracą był kot w oknie. Śmieje się, że trochę pozowała jej kotka. Prace pani Janiny Kiewel wiszą w domach znajomych i rodziny, których obdarowuje z okazji urodzin, imienin, ślubów lub nowych osiedlin. Nigdy nie liczyła wykonanych prac, ale przyznaje, że pewnie jest ich kilkadziesiąt. – Mam znajomych, którzy bardzo cenią rękodzieło i dostałam od nich dwa zamówienia na obrazy. Siądę do nich, jak będzie trochę więcej czasu. – przyznaje zapracowana, wciąż aktywna zawodowo rusycystka. Wyszywanie jest obok rosyjskiego jej drugą pasja. Robi to dla własnej satysfakcji i relaksu. Właśnie przymierza się do wykonania sporego formatowo dzieła. – Trzeba tylko mieć cierpliwość, a mi tego nie brakuje. Kupuję takie pismo „Haft krzyżykowy” i tam podpatruję sobie różne rzeczy. – zdradza. Wśród jej dzieł dominują motywy kwiatowe. Swoją pasją udało jej się zarazić koleżankę po fachu. – Przyszła do mnie któregoś dnia i mówi: „Boże, ty masz tyle pięknych obrazów! Jak to się robi?” Pokazałam jej i przy okazji oddałam wszystkie gazety. – opowiada. Wystawa w Kąkolewnicy była pierwszą większą imprezą, na której pochwaliła się swoim talentem. Przyznaje, że chciałaby zrobić wystawę w Radzyńskiej Izbie Regionalnej. Jej prace podziwiają liczni goście odwiedzający ją w domu. Pani Janina obiecuje, że za rok na pewno będzie w Kąkolewnicy na VI już Powiatowych Spotkaniach Twórców Wsi i dodaje, że na pewno nie będzie to jej ostatnia wystawa. Pani Janina robi też na drutach – właśnie kończy sweter. Ostatnio zainteresowała ją również fotografia – wzięła nawet udział w Wielkim Radzyńskim Fotografowaniu. A oprócz robienia zdjęć i swetra na drutach, obecnie zaczyna tłumaczenie dla sądu tekstu dotyczącego podziału działek … w języku starocerkiewnosłowiańskim.

 

Relacje spisała - Jolanta Maliszewska

 

źródło: Tygodnik Podlaski

 

 

 

Zaloguj się, aby dodać komentarz. Nie masz jeszcze swojego konta? Zarejestruj się.