Radzyń Podlaski - Nasze miasto z dobrej strony! Mamy 24 kwietnia 2024 imieniny: Erwina, Horacego

ABY JĘZYK GIĘTKI...

Andrzej Kotyła   
piątek, 31 sierpnia 2012 07:34

Andrzej Kotyła

„Chodzi mi o to, aby język giętki

Powiedział wszystko, co pomyśli głowa:

A czasem był jak piorun jasny, prędki,

A czasem smutny jako pieśń stepowa,

A czasem jako skarga nimfy miętki,

A czasem piękny jak aniołów mowa...

Aby przeleciał wszystko ducha skrzydłem.

Strofa być winna taktem, nie wędzidłem.”

 

Juliusz Słowacki, „Beniowski”(pieśń V)

Zdaję sobie sprawę z faktu, iż tytuł rubryki portalowej na ILEDZISIAJ, jaki proponuję, nie jest zbyt oryginalny, ale też nic równie lapidarnego nie przychodzi mi do głowy. Myślałem: może Językowe kwiatki z radzyńskiej rabatki? Jednak to nawet trafne, ale nazbyt długie, a Mariusz, w długiej rozmowie poprzedzającej niniejszy fakt zaistnienia tego nowego bytu na portalu, przestrzegał mnie słusznie przed zbytnio wydłużonym hasłem rubryki, która właśnie się rodzi.

A rodzi się z potrzeby. Pilnej potrzeby ratowania tego, co jeszcze w naszym języku piękne (czytaj: estetyczne), dobre (czytaj: prawidłowe) i ciekawe (czytaj: niesztampowe). A może Czytelnicy zaproponują jakiś lepszy tytuł? Bardzo proszę, jestem otwarty na Wasze pomysły. Ważniejsze jest jednak, by rubryka „żyła", gdyż to właśnie – w intencji redaktora portalu i piszącego te słowa – jest jej intencją pierwszoplanową.

Chodzi też oczywiście przede wszystkim o to, by stary polonista mógł się pomądrzyć. W ten sposób uprzedzam złośliwe komentarze osobiste, do których gorąco zachęcam. Obiecuję, że będę je kwitował zawsze tą samą formułą: Pretekstu do dialogu brak. Doroszewskim, Miodkiem ani Bralczykiem wprawdzie nie jestem, ale odpowiem na wszystkie Wasze pytania (z dziedziny poprawności językowej oczywiście), gdyż książki onych dostojnych profesorów, także i zarówno innych, znajdują się w moim posiadaniu.

Tyle deklaracji i zapowiedzi, a teraz przechodzę do adremu – jak nie mawiali starożytni Rzymianie.

No właśnie – zacznijmy od przerostu formy nad treścią. „Znajdują się w moim posiadaniu" – napisałem z dumą i celowo tym razem przesadziłem z tym posiadaniem. Jeden z moich przyjaciół z lat studenckich zwykł był mawiać, że jak się ożeni, to będzie posiadał żonę codziennie. Dziś, po trzydziestu paru latach nadal jest żonaty (i to z tą samą panią!), ale czy dotrzymuje złożonej wówczas deklaracji? Dwuznaczność i przesada w jednym, nieprawdaż? Jakże jednak często wpadamy w takie pułapki! Marszałek Zych w Sejmie też onegdaj sam się wpuścił, mówiąc: Nie staje mi... w znaczeniu: nie wystarcza.

Jeszcze inny mój studencki kumpel, gdy zaczynał jeść, mówił: inauguruję konsumpcję, gdy proponował składkę na flaszkę, pytał: partycypujesz w kosztach? Jego językowe igraszki zakończyły się fiaskiem, gdy dziewczynę, którą namiętnie adorował (jakie one wszystkie były wówczas piękne!), zapytał, czy wieczorem zechce mu udostępnić swoje narządy płciowe. Wziął naonczas w pysk, i słusznie.

Kilka lat temu, pracując w pewnej szacownej instytucji, zwanej potocznie „Sorboną" otrzymałem od swego szefa polecenie „dokonania czynności egzaminacyjnych wobec słuchacza, który uiścił czesne".

To są właśnie przykłady zgubnego po stokroć przerostu formy nad treścią. A ile ich w dożynkowych na ten przykład przemowach lokalnych (i nie tylko) notabli? Piszcie, podawajcie przykłady, pytajcie – może być ciekawie, a ja ze swej strony obiecuję, że może być także wesoło, wszak wesołość budzą niektóre nasze językowe wyczyny.

Azaliż nie należałoby nawiązać do cytowanego fragmentu poematu dygresyjnego naszego wieszcza? „Aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa...". No właśnie. Jest jeszcze conditio, sine qua non (jak mawiali starożytni Rzymianie, czyli: warunek, bez którego nie): głowa musi pomyśleć! Można by jeszcze dywagować w kierunku odwrotnym. Otóż zdarza się, że niejedna głowa nie jest w stanie pomyśleć, co powiedział język, ale nie jest to już zagadnienie natury lingwistycznej, jeno psychiatrycznej, nie będziemy przeto się w nie wgłębiać z nadmierną przesadą.

Jeszcze tylko anegdotka i zagadka.

Anegdotka.

Używając świadomie archaicznej i jakże pięknej partykuły „azaliż", która na współczesną polszczyznę tłumaczy się po prostu jako partykuła pytajna „czy", przypomniałem sobie zdarzenie randkowe, podczas którego pewien młodzian zwrócił się do dziewczyny z pytaniem: Azaliż panna pozwolisz? Dziewoja, zarumieniona od uszu po... no, mniejsza o to, odpowiedziała: a zaliż kawaler, a zaliż!

Zagadka.

W tekście niniejszego felietoniku świadomie popełniłem trzy błędy językowe. Kto je wychwyci? Proszę do tablicy, wszak em belfer z krwi i kości.

No i jeszcze nieodzowne post scriptum:

W ostatnim numerze (miejmy nadzieję, że nie w ogóle) jednego z czołowych periodyków regionu przeczytałem zdanie dotyczące naszego radzyńskiego wybitnego muzyka: „Mieszkańcy powiatu radzyńskiego mogą być z niego dumni, bo od czasów Lipińskiego nie było takiego pianisty". Ależ kochana Pani Redaktor! Lipiński był skrzypkiem!

No i zaczęło się! „Jedzmy, nikt nie woła?" To z Mickiewicza, ale przekręcone. Czy ja nigdy nie skończę tego felietonu?

Andrzej Kotyła

 

Komentarze  

 
#21 moja wypowiedźJan Zdziarski 2012-09-01 09:50
to próba wprowadzenia do tego kącika - haniebnego żartu. To nie żaden przytyk do Pana. LIVE! Do mojego zakładu zawitała kontrola, czy kontrol, bo nie wiem jak się do nich zwracać?
 
 
#22 kontrola, banderola...akotyla 2012-09-01 10:10
...oczywiście, wyłącznie tak! Jest to rzeczownik rodzaju żeńskiego, a te z reguły kończą się na "a", chociaż można mnożyć przykłady innych zakończeń rzeczowników żeńskich, jak też rzeczowników mających taką końcówkę, a deklinujących się w rodzaju np. męskim, chociażby moje nazwisko...
 
 
#23 Dzięki PanuJan Zdziarski 2012-09-01 11:12
przegoniłem darmozjadów, którzy przedstawili się jako "kontrol". Mój zakład funkcjonuje i ma się "w najlepsze". Słusznie się ma?
 
 
#24 w najlepsze -akotyla 2012-09-01 11:31
znaczy: w pełni, jak najlepiej, np. w wyrażeniu: "bawiliśmy się w najlepsze" brzmi całkiem nieźle. W zastosowanej przez Pana konstrukcji nie jest to zatem błędne, ale budzi moją wrażliwość estetyczną. Może więc bez zbędnego udziwniania należałoby powiedzieć: mój zakład ma się dobrze, funkcjonuje świetnie, działa bez zarzutu, pracuje coraz lepiej, itd., itp.
 
 
#25 folklorJan Zdziarski 2012-09-01 11:42
Dlaczego kolega zwrócił się do mnie "morda w kubeł", kiedy widział, że morda duża, a kubeł mały? Ciekawi mnie, skąd nowe słowa w języku polskim, typu "narka", "pochwa". Zawdzięczamy to rozwojowi naszych dzieci, czy braku czasu dla naszych dzieci, a może zapaści nas samych. Miało być o języku polskim, ale trochę rozważań też siA czasem jako skarga nimfy miętki, przyda. Nie sądzi Pan. /nie mylić z osądem/
 
 
#26 z tekstu na iledzisiajJan Zdziarski 2012-09-01 12:59
Inkluzja społeczna – proces wtórnej socjalizacji, odzyskiwania dla społeczeństwa jednostek i całych grup środowiskowych. Tak mówi internet. Kogo kierownik PCPR chce odzyskiwać dla społeczeństwa, siebie samego?
 

Zaloguj się, aby dodać komentarz. Nie masz jeszcze swojego konta? Zarejestruj się.

Remonty
Remonty
niedziela, 21 kwietnia 2024
noimage
Lokal do wynajęcia
czwartek, 18 kwietnia 2024
noimage
Sprzedam rower Batavus dziecięcy
piątek, 19 kwietnia 2024