Już niedługo
Zobacz wszystkie
Reklama
Komentarze
- 7 milionów na remont Oranżerii przepadło
Czy jestem homo sapiens, nie wiem, nie sprawdzałem. Sprawdzałem jednak, że władze miasto mają narzęd...
- eSPe - 7 milionów na remont Oranżerii przepadło
espe skoro napisałeś komentarz to teoretycznie jesteś homo sapiens.Piszę ,,teoretycznie'' bo jakbyś ...
- bro51 - 7 milionów na remont Oranżerii przepadło
Kandydata PiS na burmistrza milczy. Szok, czy te 7 mln nie robi na nich wrażenia. I tak przy okazji....
- eSPe - 7 milionów na remont Oranżerii przepadło
Radzyń nie potrzebuje remontu Oranżerii - wiecie ile krzyży na różne rocznice można jeszcze postawić...
- ChosenPessimist - 7 milionów na remont Oranżerii przepadło
Remont ulicy można było przeprowadzić odcinkami a nie rozwalać całą ulicę.Zwłaszcza że już remont ki...
- Listopad1
Innowacyjne rozwiązania w Górniczej Fabryce Narzędzi. GFN ma sukcesy! |
REKLAMA. Źródło tekstu: Tygodnik Opinie | |||
środa, 13 maja 2015 06:00 | |||
Młodzi, zdolni i pracowici. Gdyby wystąpili w „You Can Dance” albo innym programie typu talent-show, byłoby o nich głośno w całym powiecie radzyńskim. Niestety, fakt wymyślenia najlepszych nawet rozwiązań z wąskich branż rzadko przebija się do szerszej publiczności. A szkoda – bo urządzenie skonstruowane od podstaw przez dwóch młodych inżynierów z Górniczej Fabryki Narzędzi z powodzeniem wykorzystywane jest od niedawna na Słowacji. Kolejne firmy zaczynają pertraktacje i są zainteresowane jego zakupem. Mateusz Mańko i Łukasz Lewiński to dwaj pracownicy GFN, którzy kilka miesięcy temu otrzymali zapytanie ofertowe od firmy budującej linie tramwajowe na Słowacji. Zawierało zdjęcie tzw. bramki tramwajowej - urządzenia służącego do ustawiania podstawowych parametrów wymiarów gotowego torowiska. Brzmi abstrakcyjnie? Prostszymi słowami – bez tego nie da się zbudować w obecnych standardach linii tramwajowych, układanych raz na zawsze i zalewanych masą bitumiczną. Tego typu torowiska układane są w miastach, a technologia zakłada ich ułożenie bez możliwości dokonywania później jakichkolwiek poprawek. Dlatego tak ważna jest precyzja. Oprócz zdjęcia inżynierowie z GFN nie mieli praktycznie żadnych danych, a mimo to podjęli się wyzwania skonstruowania urządzenia od zera. Prace trwały 3 miesiące. W efekcie powstała bramka, nowocześniejsza, lżejsza i konkurencyjna cenowo w prównaniu z tymi, jakie są wykorzystywane powszechnie w Europie. - Jeździliśmy na Słowację, żeby dokonywać pomiarów, dogadać się z tamtejszymi inżynierami budowy i dopasować jak najlepiej produkt do ich oczekiwań – opowiada Mateusz Mańko, najmłodszy pracownik GFN. - Nie mogliśmy sobie pozwolić na żadne błędy, a nie mieliśmy tego typu urządzenia do „podglądania”. Wszystkie rozwiązania musieliśmy wypracować sami. Po miesiącach pracy udało im się stworzyć urządzenie uniwersalne, które może być wykorzystywane przy kilku rodzajach torowiska. To urządzenie wielokrotnego użytku, którego elementy (tzw. podkładki) pozostają w betonie, którym zalewane jest torowisko, a inżynierom udało się straty zminimalizować do ok. 2%. – Zastosowaliśmy też elementy metryczne, które poprawiły precyzję do 3 mm, to bardzo dobry efekt – mówi Łukasz Lewiński. Ok. 80 sztuk urządzeń jest już wykorzystywanych na Słowacji. Mogą one trafić do wszystkich firm, które wykonują roboty na torowiskach, zarówno budujących linie, jak i zajmujących się ich konserwacją - już zgłaszają się zainteresowani innowacyjnym produktem GFN. Innowacji ciąg dalszy Bramka to jedno z najmłodszych „dzieci” GFN. Firma z ponad stuletnią tradycją inwestuje wciąż w nowe rozwiązania, które pozwalają jej zdobywać pozycję na rynku. Jednym z nich są ankery – stalowe kotwy z podwójnym zakuciem, które za granicą są powszechnie wykorzystywane jako element wzmacniający stropy czy ściany. Wykorzystywane w konstrukcjach, wyglądają ja gwoździe z łbem po obu stronach i potrafią mierzyć od kilkunastu centymetrów nawet do 2 metrów. Ogólnie na świecie produkowanych jest 6 ich typów, GFN robi aż 4. W tej chwili prezes spółki, Jan Brożek, przekazał rozmowy z wykonawcą remontu Mostu Łazienkowskiego zaprzyjaźnionej firmie JORDAHL z Wrocławia. Jeśli się powiodą – radzyńskie ankery pomogą odbudować most w stolicy. Uruchomienie produkcji ankera kosztowało ok. 560 tys. zł, ale opłaciło się – cała produkcja, czyli 1200 –1300 sztuk na zmianę, trafia do odbiorców w Europie Zachodniej. O ich pozyskiwanie w GFN dba się wyjątkowo. - Niedawno byliśmy jako delegacja województwa lubelskiego razem z pięcioma innymi firmami na targach w Hanoverze, tam Europejski Komisarz ds. Rynku Wewnętrznego i Usług Elżbieta Bieńkowska skontaktowała nas z przedstawicielem Emiratów Arabskich, gdzie już niedługo będą inwestowane olbrzymie pieniądze w rozwój kolejnictwa i zaczynamy rozmowy handlowe. Zabieram moich pracowników do Danii, Niemiec, byliśmy na targach w Stuttgarcie, ostatnio wysłałem ich na konferencję kolejową do Zakopanego – wylicza prezes Jan Brożek. - Zależy mi, żeby widzieli jak najwięcej, nawiązywali jak najszersze kontakty, każdy z moich pracowników ma olbrzymi potencjał, a wymiana doświadczeń pozwala go uwolnić. Chcę z tej firmy zrobić najlepszy zakład po prawej stronie Wisły i wiem, że to jest w naszym zasięgu. GFN konkuruje na rynkach zachodnich GFN walczy o rozwój, a jest już bardzo dobrze znany w branży budownictwa konstrukcyjnego. - Na konferencji w Zakopanem, gdzie spotkali się przedstawiciele potężnych konsorcjów budowlanych, wszyscy kojarzyli, i to dobrze, naszą firmę, wszyscy znali prezesa Brożka i wyrażali się o produktach GFN z dużym uznaniem – opowiada dyrektor ds. sprzedaży, Michał Dudek. - Mamy produkty, które jako jedyni w Polsce wypuszczamy na rynek, jak np. kule poprzecznie walcowane - autorskie rozwiązanie, bardzo konkurencyjne cenowo i jakościowo. Jeśli chodzi o ankery, wieloletni kontrakt daje nam pewność i nie obawiamy się tu żadnych zagrożeń. Mamy dwie kluczowe firmy polskie, które są naszymi rywalami, ale my jesteśmy na rynku 113 lat i to oznacza, że oprócz ceny liczy się nasza jakość, terminowość i elastyczność. Jesteśmy w stanie, jak zresztą pokazali Łukasz z Mateuszem, dostarczyć szyte na miarę klienta rozwiązania. To się liczy. Myślenie o firmie „my” wg prezesa jest kluczem do sukcesu. Marzy mu się zakład, w który jego pracownicy będą się naprawdę angażować i osiągać coraz więcej. Wie, że załogę GFN stać na bardzo wiele, ale wie również, że blokadą jest często mentalność. - Jest w nas Polakach coś takiego, co sprawia, że nie lubimy pracy zespołowej, że czekamy na cudze potknięcia, a czyjś sukces budzi w nas niechęć – mówi prezes Brożek. - Dopóki nie zmienimy takiego myślenia, nie ma mowy o osiągnięciach i o tę zmianę wśród mojej załogi będę zawsze walczył. Jak na dłoni widać, chociażby na przykładzie moich inżynierów od bramki tramwajowej, do czego prowadzi otwarty umysł, chęć i umiejętność współpracy. W GFN nie boimy się wyzwań. Jesteśmy o krok od wejścia na naprawdę wysoki poziom. Ale ten krok muszą zrobić wszyscy.
|
Komentarze
Podkreślam, że nie znam pana Brożka osobiście. Nie jestem jego pracownikiem. Nikt mi nie zapłacił za ten komentarz. Mam tylko uczulenie na pie……e.
A do wszelakiej maści hejterów:
„Wy zostajecie na brzegu, okręt mój płynie dalej”
Pozdrawiam i bez urazy ;)
Moim zdaniem za ewentualne niskie zarobki to rząd należało by pogonić i to bez względu na orientację polityczną. Przecież w całej Polsce jest ciężko.
A po co szanownemu Społeczeństwu taka informacja i co ona by zmieniła? Rano ludzie i tak wstali by do pracy, GFN stał by nadal a my byśmy znając nas Polaków wymyślili nowy powód do narzekania.
Dajmy sobie nawzajem trochę wytchnienia, odpocznijmy od wzajemnej zawiści i zakopmy (...) jak indianie topór wojenny.
Życzę wszystkim pracownikom gfn, osobom tam nie pracującym oraz sobie ;) więcej radości na co dzień, spokoju ducha i osobistego szczęścia.
Kończąc tym optymistycznym akcentem, żegnam się i lecę z kobietą na browarka bo wieczór ładny i szkoda go na siedzenie przed monitorem.
Pozdrawiam
W miejscu kropek miało być zakopmy c.h.o. l.e.r.ę .Filtr zadziałał.