Każdy, kto zna Mariusza Bobera wie, że ma on bzika na punkcie literatury oraz roweru, ale nie o rowerach będziemy tym razem pisać.

Literacka Ławeczka to pomysł, który jak sam inicjator przyznaje pewnego dnia zaświtał mu w głowie i był zupełnie spontaniczny.

- Zorganizowanie tego happeningu, jak i samo miejsce wykonania było nieśmiałym eksperymentem, jednak kończąc akcję przyznaję, że wszystko pozytywnie mnie zaskoczyło. Ludzie na początku reagowali różnie. Jedni myśleli, że prowadzę jakąś kampanię wyborczą rozdając ulotki, inni zaś z uśmiechem na twarzy przyłączali się do akcji. Choć można było liczyć na więcej osób, to jak na pierwszy raz, nie ma co narzekać. Uczestnikiem wydarzenia stał się każdy, kto choć przez chwilkę wszedł w przestrzeń happeningu będąc nawet w biegu z wiązanką kwiatów, czy torbą z zakupami – wyjaśnia Bober.

Do akcji przyłączyły się także panie z Biblioteki Miejskiej, które przynosząc regał i kilka książek zachęcały do czytania.

Czy to wystąpienie trwające nieco ponad godzinę wniosło coś w przestrzeń naszego miasta?

Jak tłumaczy Mariusz, możliwe, że społeczeństwo nie jest jeszcze przyzwyczajona do takich nietypowych akcji, ale trzeba zdobywać się na odwagę i wprowadzać coś nowego. - To tylko od nas zależy co w tym miejscu, w naszym mieście będzie się działo i czy w ogóle będzie się działo. Do odważnych świat należy! Może następnym razem, wymyślimy więcej nowych atrakcji, a happeningi przy Literackiej Ławeczce, na stałe wpiszą się w krajobraz naszego miasteczka – wyraża nadzieję Bober.